poniedziałek, 10 stycznia 2011

Joyce Carol Oates - "Blondynka"


Lubię Joyce Carol Oates i lubię Marilyn Monroe, ale nie tylko dlatego ta książka po prostu musiała mi się spodobać.

Sama pisarka we wstępie do "Blondynki" zaznacza, że nie jest to biografia MM, lecz powieść inspirowana losami tej kobiety - ikony, warto mieć to na uwadze i nie obruszać się o fabularne niespójności.

Od razu powiem, że niczego nowego o Marilyn się z tej książki nie dowiecie. Zresztą - napisano o niej już tyle, że to chyba po prostu niemożliwe. To co odróżnia "Blondynkę" od innych publikacji o hollywoodzkiej gwieździe to właśnie powieściowa formuła, dzięki której Oates - zamiast koncentrować się na datach i faktach - rysuje portret kobiety z krwi i kości. Wyrazistej, emocjonalnie rozedrganej istoty, która przez całe życie usiłuje dopasować się do oczekiwań otoczenia i zapracować na jego szacunek.


Śledzimy historię Normy od czasów nieszczęśliwego dzieciństwa u boku niezrównoważonej matki. Sierociniec, rodziny zastępcze, małżeństwo, do którego szesnastoletnia Norma zostaje właściwie przymuszona przez przybraną rodzinę. Podglądamy kobietę - dziecko, która za wszelką cenę chce być dobrą żoną, choć od początku wiemy, że to nie może się udać, nie kiedy jest się nastolatką.

Małżeństwo szybko się kończy, a Norma stawia pierwsze kroki jako fotomodelka. Dziewczyna o pięknym ciele i olśniewającym uśmiechu szybko staje się rozpoznawalna, jest tylko kwestią czasu kiedy otrze się o film.


Choć kariera Normy Jeane jest klasyczną bajką o zwykłej dziewczynie, która staje się sławną i pożądaną kobietą, tak naprawdę nie to jest w "Blondynce" najbardziej interesujące. Znacznie ciekawsze jest wnikanie Oates w psychikę młodej kobiety, niebywale wrażliwej, nieśmiałej, która ze szczerym zdumieniem odkrywa, że świat ją uwielbia. Ale jest to też kobieta przez całe życie nieszczęśliwa - wizerunek Marilyn Monroe to tylko wymyślona przez wytwórnię filmową maska, kostium, który wkłada Norma, bo taką chce ją widzieć świat. MM daje Normie uwielbienie tłumów, ale nie da jej nigdy tego, o czym naprawdę marzy - szacunku.

Poznajemy osobę, która na użytek innych odgrywa kogoś kim nie jest, a w zamian może liczyć jedynie na niewolniczy kontrakt i wykorzystywanie na każdym kroku.


Według niektórych "Blondynka" to najlepsza z książek Oates. Tego nie wiem. Ale na pewno jest to bardzo głęboki, wnikliwy portret psychologiczny kobiety zniszczonej przez własny wizerunek i problemy emocjonalne. Kobiety otoczonej przez mnóstwo ludzi, z których jednak żaden jej nie pomógł.

Przejmująca i smutna książka. Warta przeczytania.


5 komentarzy:

  1. oj w końcu się doczekałam :D Postanowiłam,że nie sięgnę po nią dopóki nie przeczytam Twojej recenzji :D i oto jest ;)Teraz mogę zacząć poszukiwania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię Marilyn, a choć Joyce Carol Oates jeszcze żadnej książki nie czytałam, to na podstawie tego, co przeczytałam o niej, doszłam do wniosku, że jej twórczość też ma dużą szansę na przypadnięcie mi do gustu. Właśnie do "Blondynki" się przymierzam od pewnego czasu, a Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że to będzie strzał w dziesiątkę.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Isabelle - przyjemnej lektury:-)

    Naia, nie wiem czy "Blondynka" to dobry pomysł na pierwsze spotkanie z Oates. Wydaje mi się, że żeby poznać i docenić siłę jej twórczości warto zacząć od znacznie mniejszych objętościowo książek, jak "Bestie" czy "Czarna topiel" np. Wtedy można zobaczyć to co mnie w jej pisarstwie zachwyciło od początku - maksimum emocji i doznań czytelniczych przy minimum środków.
    "Blondynka" jest świetna, ale to jednak trochę inna Oates moim zdaniem.
    Tak czy siak - sięgnij po nią, bo warto, to fantastyczna pisarka.

    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce dawno temu, potem jak odwiedzałam ciebie tu, to biła z centralnej części twojego zdjęcia w nagłówku i zawsze mi o sobie przypominała. Nie wiedziałam jednak- gdzieś mi umknęła ta informacja- że oparta jest ta historia na życiu słynnej aktorki, którą uwielbiam- wpisuję na obowiązkową listę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rosemary, dziękuję za rady. Zastanowię się jeszcze w takim razie, jak zaaranżować to pierwsze spotkanie z panią Oates. :) I "Bestie" i "Czarna topiel" z tego co widzę są w mojej bibliotece, więc pewnie od którejś z nich zacznę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń