poniedziałek, 20 maja 2013

Christos Tsiolkas - "Klaps"




Zabawna sprawa - kiedy "Klaps" został obsypany deszczem nagród, bardzo chciałam tę książkę przeczytać. Nie było jej jednak wówczas w żadnej z księgarni, do których zajrzałam, więc niejako zastępczo kupiłam wcześniejszą powieść pisarza, kierowana ciekawością któż to taki ten Tsiolkas, którym zachwycają się krytycy. Bardzo mi się ta "zastępcza" książka spodobała, a styl autora zrobił na mnie wrażenie na tyle duże, że od razu wciągnęłam go na swoją prywatną listę "świetny, godny uwagi, interesujący".

I teraz wreszcie tak się złożyło, że dostał mi się ten chwalony, nagradzany "Klaps". 
Punkt wyjścia jest prosty - na przyjemnym, popołudniowym grillu organizowanym przez grupkę przyjaciół jeden z dorosłych policzkuje nieznośne dziecko znajomych. To nieprzyjemne, choć w sumie błahe wydarzenie, wpłynie na życie wszystkich uczestników przyjęcia i znajdzie finał w sądzie. Dla Tsiolkasa to tylko pretekst, by spenetrować środowisko australijskiej klasy średniej. 
A tam, oczywiście - jak wszędzie na świecie, nic nie jest takie jak się na pierwszy rzut oka wydaje. To co na pozór idealne skrywa kłamstwa, zdrady, małe ludzkie słabości i intrygi dążące do ukrycia tego wszystkiego.

Bohaterowie "Klapsa" to kulturowy misz-masz. Mamy tu greckich imigrantów, rdzennych Australijczyków, Hindusów, Żydów i nawróconego na islam muzułmanina. Jednak religijna czy społeczna przynależność postaci nie ma większego znaczenia - w obliczu kryzysowej sytuacji wszyscy tak samo nie wiedzą jak się zachować i wszyscy skrywają jednakowo wstydliwe sekrety.

Właściwie nie mam tej książce nic do zarzucenia - Tsiolkas jest naprawdę dobry, rozpisana na kilka głosów fabuła trzyma w napięciu, całość jest niewątpliwie interesująca. Ale. 
Ale i tak "Martwa Europa", jego wcześniejsza powieść, którą przeczytałam jakiś czas temu, wydaje mi się o wiele lepsza.
Po "Klapsie" pomyślałam "dobra rzecz". "Martwą Europę" nosiłam w sercu, głowie i żołądku przez kilka dni po zakończeniu lektury.
Oczywiście bardzo możliwe, że jestem niewyrobionym czytelnikiem i się nie znam. 
Nawet jeśli to czytajcie Christosa Tsiolkasa - warto.

poniedziałek, 6 maja 2013

Quanta A. Ahmed - "W kraju niewidzialnych kobiet"



W  1999 roku Quanta Ahmed, wychowana w Wielkiej Brytanii, wykształcona w Stanach Zjednoczonych lekarka, postanowia wyjechać na dwuletni kontrakt do Arabii Saudyjskiej, gdzie podejmuje pracę w szpitalu wojskowym.
Cały wyjazd Quanta traktuje trochę jak wyzwanie, a trochę jak przygodę - jest ciekawa jak wygląda codzienność w kraju, o którym tyle słyszała. 
Pierwszy szok przeżywa już w samolocie, gdy po wejściu w przestrzeń powietrzną Arabii Saudyjskiej pilot rozpoczyna przez głośnik muzułmańską modlitwę. Już na miejscu okazuje się, że bez towarzystwa mężczyzny lekarka nie może opuścić lotniska. 
Odtąd każdy kolejny dzień to dla niej nowe, zdumiewające odkrycia.

Autorka skupia się głównie na roli i codziennym życiu saudyjskich kobiet. Z perspektywy człowieka Zachodu kobiety w Arabii Saudyjskiej absolutnie nie mają szans na normalne życie. Są podporządkowane mężczyznom we wszystkich aspektach codzienności. Nie mają prawa prowadzić samochodu. Muszą szczelnie okrywać całe ciało bezkształtną abają. Nie wolno im patrzeć mężczyznom w oczy. W samochodzie (oczywiście prowadzonym przez mężczyznę) mają zakaz zapinania pasów bezpieczeństwa - podkreślają one bowiem zarys piersi. Wolno im pracować, ale nie mogą być właścicielkami firm. 
Kobieta w Arabii Saudyjskiej ma być posłuszna mężczyźnie i niewidzialna w przestrzeni publicznej, i na tym powinna skupić całą swą energię.
Ale Saudyjki nie różnią się tak bardzo od swoich sióstr na całym świecie. Tak samo chcą się kształcić, pracować i dbać o siebie. Dlatego workowate abaje ukrywają piękne, zadbane fryzury, biżuterię, drogie stroje i buty na wysokich obcasach. Na zamkniętych spotkaniach wreszcie można się głośno śmiać, plotkować i tańczyć.

Quanta Ahmed sporo uwagi poświęca także relacjom damsko - męskim. W kraju, w którym chodzenie na randki jest zabronione, a spotkania w mieszanym towarzystwie grożą surowymi karami, dochodzi do absurdalnych sytuacji. Dorosłe kobiety chichoczą jak nastolatki i rumienią się rozmawiając z koleżankami o mężczyźnie, który im się podoba. Snują naiwne marzenia i dostają palpitacji serca, gdy kolega z pracy przypadkiem muśnie ich dłoń. 
Mężczyźni, także ci wykształceni i postępowi, są trochę jak duże dzieci - rozsadzający ich testosteron znajduje ujście w niebezpiecznej jeździe coraz droższymi samochodami.

Wszyscy bez wyjątku drżą ze strachu przed policją religijną, która może zrobić nalot na restaurację (pomieszczenia dla kobiet są oczywiście ściśle odseparowane od tych dla mężczyzn) i aresztować kobietę za kosmyk włosów, który wymknął się spod chusty, a mężczyznę choćby za to, że siedzi w knajpie zamiast się modlić.

Arabia Saudyjska opisana przez autorkę to miejsce tyleż fascynujące, co przerażające. Dziwny to kraj, w którym podczas operacji pacjentka leży na stole z odsłoniętą klatką piersiową, a jej syn pilnuje, by nie zsunęła się zasłona szczelnie okrywająca jej twarz. W którym kobieta może zostać chirurgiem, ale nie może sama zrobić zakupów na targu. A na zagraniczne stypendium postępowy ojciec pozwoli jej wyjechać tylko jeśli wcześniej wyjdzie za mąż lub się zaręczy.

Książka napisana jest prosto i przystępnie i choć czytałam już wcześniej o życiu w krajach islamu to dowiedziałam się z niej sporo nowego. Poza tym, że autorka przybliża nam realia codziennego życia w Arabii Saudyjskiej sporo mówi też o samej religii - bardzo interesujący był dla mnie obszerny opis pielgrzymki do Mekki, podczas której Quanta pierwszy raz w życiu zaczyna prawdziwie czuć swoją wiarę.
Bardzo ciekawa książka, polecam.