środa, 31 marca 2010

Alice Sebold - "Córeczka"


Punktem wyjścia "Córeczki" jest zabójstwo. Helen, kobieta w średnim wieku, zabija swoją zniedołężniałą matkę. Nie jest to zbrodnia zaplanowana, raczej przypadek wynikający ze splotu pewnych okoliczności. Przez kilka następnych dni Helen próbuje zmierzyć się z konsekwencjami swojego uczynku i rozpaczliwie szuka wyjścia z sytuacji.

Co doprowadziło do tej tragedii? Dlaczego dojrzała kobieta zdecydowała się na taki krok?

Poznajemy historię życia Helen. Życia bardzo trudnego, zdominowanego przez chorą psychicznie matkę, nękaną przez różne fobie. Nawet osiągnięcie dorosłości i założenie własnej rodziny nie pozwoliły Helen uciec od matki - terrorystki. Dzieci dorosły, małżeństwo nie przetrwało, a piekło życia w cieniu rodzicielki nie przemija.

Dlaczego Helen nie odejdzie, nie odda matki do domu opieki? Dlaczego pozwala, by stara kobieta niszczyła jej spokój? Stopniowo poznajemy szczegóły tej trudnej relacji. Jest w niej miejsce na nienawiść i złość, ale i dziwną więź. Rodzaj przywiązania, które nie pozwala Helen zostawić matki, choć ta staje się coraz bardziej nieznośna.

Bardzo ciekawe studium relacji między pozornie najbliższymi sobie osobami. Książka o bezsilności, przywiązaniu i poczuciu obowiązku, w imię którego rezygnujemy z własnego szczęścia. A także, a może przede wszystkim, o granicach wytrzymałości i poświęcenia.


Smakowity kąsek. A ja już ostrzę sobie zęby na kolejne spotkanie z twórczością Alice Sebold.


poniedziałek, 29 marca 2010

Elsie Burch Donald - "Bicz z piasku"


Dwie kobiety spotykają się przypadkiem we Francji. Dla jednej z nich to spotkanie staje się powodem do rozliczenia z przeszłością, która wpłynęła na całe jej życie.

Trzydzieści lat wcześniej kobiety studiowały na tej samej uczelni dla panien z dobrych domów. Kate dostała się tam dzięki świetnym wynikom w nauce, Olivia została do szkoły "zesłana" przez rodziców. Nikt nie wie co było powodem tego zesłania - po uczelni krążą plotki o skandalicznym romansie dziewczyny z tajemniczym Francuzem.

Kiedy szkoła organizuje wyjazd do Europy, Olivia robi wszystko by znaleźć się w grupie studentek, które skorzystają z okazji do wycieczki. We Francji pojawia się młody, przystojny mężczyzna, którego Olivia przedstawia jako swojego brata - Hugona. Kate zakochuje się w nim, wydaje się, że z wzajemnością. Hugo jest archeologiem na codzień mieszkającym w Egipcie. Kiedy proponuje koleżankom siostry krótki wypad pod piramidy, te chętnie na to przystają. Na miejscu dochodzi do tragicznego wypadku, a rzeczy okazują się nie być takimi, na jakie wyglądają.


To jedna z tych książek, które ani nie są złe, ani porywające. Ot, taka typowo babska lektura, w sam raz do pociągu czy samolotu. Przyjemnie było przenieść się podczas czytania do Paryża, Rzymu czy Egiptu. Romansowa historia z lekkim wątkiem tajemnicy - tyle, że to co chyba miało być punktem zwrotnym dość szybko staje się jasne i nie ma żadnego zaskoczenia. Do przeczytania i zapomnienia.


środa, 24 marca 2010

Mary Roach - "Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków"


Uznałam ostatnio, że na mojej liście lektur brakuje pozycji, które nie byłyby beletrystyką i że nadszedł czas na coś z kręgu literatury popularnonaukowej. Zaczęłam od "Boga urojonego" Richarda Dawkinsa, a zaraz potem nabyłam dwie książki Mary Roach. O ile książka Dawkinsa nie pozostawia złudzeń, że napisał ją naukowiec, o tyle Roach zdecydowanie dryfuje w stronę literatury popularnej. Co może wyjaśniać dlaczego "Sztywniaka" przeczytałam w dwa dni, a Dawkinsa - choć jest równie ciekawy - przyjmuję w małych dawkach od jakiegoś tygodnia.


"Sztywniak" to coś w rodzaju "wszystko co chcielibyście wiedzieć o zwłokach"...oraz to w tym temacie, co wolelibyście zachować w mrokach niewiedzy:) W kolejnych rozdziałach autorka opisuje różne "przygody" jakie zdarzają się martwym ciałom. Jeśli myśleliście, że przekazanie zwłok na cele naukowe oznacza, że studenci medycyny będą się na nich uczyć anatomii - nie do końca mieliście rację. Może się bowiem okazać, że wasze ciała posłużą do przeprowadzania testów zderzeniowych, testów broni albo nowego modelu butów dla saperów. Jeśli pechowo umrzecie w niewłaściwej części świata możecie skończyć jako lekarstwo na problemy ze skórą lub astmę. Zresztą i na uczelni marna szansa, że zwłoki zostaną w jednym kawałku.

Okazuje się jednak, że nie tylko gdy oddamy ciało nauce czekają na nie liczne przygody. Sam proces rozkładu jest równie fascynujący jak uczestniczenie w testach zderzeniowych - gnicie ciała to bowiem ciągły ruch, mało mający wspólnego z wyobrażeniem o spokojnym spoczywaniu w trumnie.


Przeczytałam "Sztywniaka" z dużym zainteresowaniem i bez grama obrzydzenia. Myślę jednak, że dla wielu osób ta lektura może być nie do przejścia. Próbowałam czytać fragmenty mojemu M. - poprosił żebym przestała, bo to niesmaczne. Było to, zdaje się, przy opisie wyciągania tętnicy przez otwór zrobiony w ciele, w rozdziale o balsamowaniu zwłok.

Mary Roach pisze lekkim, przystępnym językiem rodem z felietonów. Wprawdzie niektóre z jej dowcipów wydawały mi się wysilone i mało zabawne, ale ogólnie książkę czytało się bardzo dobrze. Co bardziej wrażliwym na punkcie śmierci jednostkom nie gwarantuję jednak, że podzielą moją opinię.

wtorek, 23 marca 2010

Josephine Hart - "Niepamięć"


Młody dziennikarz, Andrew, traci ukochaną żonę. Choć od jej śmierci minął już rok, a Andrew poznał nową kobietę, nie potrafi zapomnieć o Laurze. Także matka Laury wciąż cierpi po stracie córki - szuka kontaktu z jej duchem i trudno pogodzić jej się z faktem, że zięć próbuje na nowo ułożyć sobie życie.


"Niepamięć" to mała książeczka, w której głos dostają zmarli. Chcą opowiedzieć o swojej śmierci, ale także wspominać życie. Najbardziej boją się zapomnienia - bo wiedzą, że dopóki ktoś o nich pamięta, będą istnieć. Chwila, w której ludzie przestaną o nich mówić i myśleć będzie oznaczała ostateczny koniec.

To opowieść o smutku, rozpaczy, żalu po odejściu ukochanej osoby. Ale też o budowaniu nowego życia - innego niż przedtem, ale czy gorszego...?


Mam mieszane uczucia. Warsztatowo bez zastrzeżen, Hart wie jak posługiwać się słowem. Nie mogłam jednak uwolnić się od skojarzeń z "Pedrem Paramo" Juana Rulfo. Możliwe, że ktoś kto nie zna tej dziwnej powieści meksykańskiego pisarza zachwyci się "Niepamięcią". Ja jednak miałam wrażenie, że autorka podkradła pomysł na tę książkę i może dlatego nieszczególnie mnie ona poruszyła.

środa, 17 marca 2010

Giorgio Rayzacher - "Dreszcze"


Przedziwna, odrealniona przypowieść, właściwie baśń dla dorosłych. Młody dziennikarz przypadkowo staje się świadkiem narodzin dziecka o ciele staruszki. Przerażające stworzenie zostaje ukryte w szpitalu psychiatrycznym, jednak dziennikarz będzie natykał się na kobietę przez całe swoje życie. Tyle, że gdy wszyscy wokół się starzeją, ona przy każdym spotkaniu jest coraz młodsza. Obsesja dziennikarza na punkcie tej zagadkowej kobiety zaprowadzi go na krawędź szaleństwa.

Psychiatra, marzący o sławie i zaszczytach. Magnat prasowy - alkoholik i podły manipulator. Piękne kobiety, które okazują się niewiele wartymi dziwkami. Właściciel sex shopu, usiłujący zostać pisarzem. Cała parada wyrazistych, głęboko nieszczęśliwych postaci, rozpaczliwie szukających sensu życia. Senne widziadła mieszające się z rzeczywistością. Co jest prawdą, a co projekcją udręczonego umysłu? Na to pytanie czytelnik dostaje w końcu odpowiedź - ale czy ta odpowiedź jest satysfakcjonująca to już inna sprawa.


Mocna, ciekawa proza. Bardzo inna od tego co króluje na listach sprzedaży. Nawiasem mówiąc, bardzo korzystna cena książki w merlinie, także zachęcam do nabycia:)

poniedziałek, 15 marca 2010

Santiago Roncagliolo - "Wstyd"


Przewrotne i zabawne studium rozpadu peruwiańskiej rodziny. Głowa rodu Ramosów - Alfredo, dowiaduje się, że zostało mu pół roku życia. Nie jest to dla niego wieść szczególnie wstrząsająca, bo i nie prowadzi porywającej egzystencji. Zarówno życie rodzinne Alfredo jak i jego praca cuchną nudą i rutyną. Wypadałoby jednak poinformować domowników o nadciągającej nieuchronnie śmierci - niestety wszyscy są zajęci swoimi sprawami i nikt Alfreda nie słucha. W tej sytuacji postanawia wyjawić swój smutny sekret sekretarce - przy czym nie bez znaczenia jest tu spora ilość whisky wysączona w zaciszu biura. To oczywiście rodzi kolejne komplikacje i wcale nie rozwiązuje problemu.

Żona Alfreda, Lucy zaczyna znajdować w torebce dziwne karteczki. Wszystko wskazuje na to, że ma tajemniczego wielbiciela. Treść kolejnych notek staje się coraz bardziej perwersyjna i podniecająca. Nic więc dziwnego, że pani domu nie ma głowy do troski o coraz dziwniej zachowującego się męża.

Mały Sergio widuje duchy. Bywa, że duchy robią różne dziwne rzeczy, co rodzi u Sergia zainteresowanie seksem.

Nastoletnia Mariana cierpi, bo nie jest tak rozwinięta fizycznie jak jej rówieśnice. Do tego jeszcze dziewczyna ma dziwną obsesję na punkcie swojej szkolnej koleżanki, co jest o tyle frustrujące, że ta nie odwzajemnia fascynacji Mariany.

Jest jeszcze sklerotyczny Dziadzio, który buntuje się i żąda przenosin do domu starców, by tam podjąć wysiłek odświeżenia romansu z dawną znajomą, teraz pensjonariuszką przybytku.


Książka składa się z krótkich rozdziałów, każdy pisany z punktu widzenia poszczególnych członków rodziny Ramosów. Nawet kot ma prawo głosu - a warto dodać, że i jego życie nie jest wolne od problemów.

Lekka, zabawna, a przy tym niegłupia lektura w sam raz na jedno popołudnie.


czwartek, 11 marca 2010

Anna Blundy - "Biblia złych wiadomości"


Dla dziennikarki Faith Zanetti służbowy wyjazd do Jerozolimy to właściwie rodzaj wakacji. Przyjemna odmiana po pobycie w Salwadorze, podczas którego została postrzelona. Wprawdzie w Jerozolimie też trwa wojna, ale to dla Faith nic nowego, w końcu jest korespondentką wojenną. Ważne, że jest ciepło, świeci słońce, a alkohol leje się strumieniami. Wystarczy napisać i wysłać do londyńskiej redakcji jedną relację dziennie i można cieszyć się wakacjami.

Trudno powiedzieć czy to wina pracy czy trudnego dzieciństwa, w każdym razie nie sposób podejrzewać Faith o wrażliwość. Jest mocno cyniczna i trzyma na dystans wszystkich i wszystko. Sytuacja zmienia się kiedy Faith znajduje w hotelowym pokoju nagie zwłoki swojej przyjaciółki Shiv, wiszące na drzwiach łazienki. Próbując dociec co spowodowało śmierć przyjaciółki, Faith trafia na ślad izraelsko - rosyjskiej mafii handlującej dziećmi. W dziennikarskie śledztwo angażuje się także były kochanek Faith - Eden oraz zapijaczony fotograf Don. Szybko okazuje się, że śmierć Shiv nie była samobójstwem, a na jaw wychodzą kolejne, coraz bardziej przerażające szczegóły.


Jest w tej książce trochę językowych niezręczności - niewykluczone, że to kwestia kiepskiego tłumaczenia. Sama akcja jednak toczy się wartko i jest ciekawa. Anna Blundy jest dziennikarką i reporterką, a jej ojciec był korespondentem wojennym. Świat, który opisuje zna więc od podszewki i pewnie dlatego robi to tak wiarygodnie. Na plus zapisuję jej także zaledwie naszkicowanie wątku romansowego i to na dość odległym planie.


wtorek, 9 marca 2010

Sarah Waters - "Pod osłoną nocy"

Ta książka to moje drugie spotkanie z Sarą Waters. Tym razem nie epoka wiktoriańska tylko lata 40ste XX wieku. Akcję podzielono na trzy części - pierwsza dzieje się tuż po wojnie, druga w trakcie, trzecia na początku wojny. Historię poznajemy więc retrospektywnie.

Bohaterami są trzy kobiety i jeden mężczyzna. Losy tej czwórki przenikają się i splatają ze sobą, czasem w zaskakujących okolicznościach. Viv od lat romansuje z żonatym mężczyzną, nie mając siły zakończyć tego związku. Helen zdradza swoją ukochaną, bo nie ma siły oprzeć się pożądaniu do "tej trzeciej". Duncan, po wyjściu z więzienia, próbuje normalnie żyć, tymczasem nie potrafi nawet szczerze określić swojej seksualnej tożsamości. Kay nie potrafi się odnaleźć w powojennej rzeczywistości, więc całymi dniami snuje się bez celu po ulicach. Bohaterowie, którym przyszło zmagać się z rzeczywistością trudnych, wojennych czasów, żyją z dnia na dzień, nie robiąc wielkich planów. Kochają, spotykają się z przyjaciółmi, wchodzą w nowe związki, jednocześnie mając poczucie, że w każdej chwili mogą zginąć.


Całkiem przyjemne czytadło. Wprawdzie "Muskając aksamit" podobało mi się dużo bardziej, ale i tej książce niczego nie brakuje. Sarah Waters nie aspiruje chyba do miana wielkiej pisarki - ja zaliczam ją do zręcznych autorek, tworzących ciekawe historie. W każdym razie jest znacznie ciekawsza od ckliwej Jodi Picoult. I to na pewno nie było moje ostatnie spotkanie z powieściami pani Waters.


poniedziałek, 1 marca 2010

Nadine Gordimer - "Córka Burgera"


Długo męczyłam tę książkę. Możliwe, że szło mi tak ciężko z powodu podłej grypy, ale niezależnie od okoliczności to chyba po prostu trudna lektura. Nie jest to książka "do poduszki", wymaga skupienia i powolnego, uważnego czytania.


Bohaterką historii jest Róża Burger. Jej rodzice są aktywistami walczącymi z apartheidem. Dzieciństwo Róży to nieustające pasmo politycznych debat i kolejnych pobytów rodziców w więzieniu. Ojciec dziewczyny, Lionel, jest kultową postacią otoczoną wielkim szacunkiem tych, którzy chcą takich samych praw dla wszystkich. Kiedy rodzice Róży umierają, w oczach zwolenników Lionela dziewczyna staje się ich naturalną następczynią. Ona jednak nie chce dźwigać tego ciężaru. Chce żyć po swojemu, normalnym życiem, z dala od polityki. Znajomi i przyjaciele Róży nie rozumieją takiego podejścia, pojawia się utajona niechęć i niekoniecznie subtelne naciski. I choć Róża długo ucieka od oczekiwań otoczenia to czy mając takie dziedzictwo można po prostu się od niego odwrócić?

Apartheid to wdzięczny, literacki temat. Jednak bardziej odpowiada mi ujęcie tego problemu choćby przez Coetzeego. Gordimer mniej skupia się na wewnętrznych rozterkach bohaterki, a bardziej na politycznych manifestach.

Ciekawa, choć niełatwa książka o apartheidzie, ale też o szukaniu własnej drogi i o tym jak czasem okoliczności kierują nas w strony, od których wolelibyśmy trzymać się z daleka.