wtorek, 6 grudnia 2011

George R.R. Martin - "Nawałnica mieczy"



Saga "Pieśni lodu i ognia" ma doprawdy imponujące rozmiary i właściwie mnie nie dziwi, że trzecią część wydawca postanowił rozbić na dwa tomy. Łącznie to ponad tysiąc stron, raczej nie jest to lektura, którą można nosić ze sobą w torebce.

Ale nie o objętości kolejnych tomów chciałabym tu pisać (choć jak dla mnie mogłaby być jeszcze większa, nigdy nie mam dość przygód bohaterów sagi).

Autor trzyma poziom z poprzednich części cyklu, a może nawet go podnosi. Tym razem przerywanie lektury przychodziło mi z wielkim trudem. Losy starych bohaterów i przygody tych, których dopiero w tej części poznajemy są tak zajmujące, że po prostu nie chce się odkładać książki na potem.


Westeros ogarnia chaos - walka o tron wciąż trwa, choć żaden król nie jest na tyle silny, by wyeliminować wszystkich swoich przeciwników. Członkowie rodu Starków są rozrzuceni po świecie i wygląda na to, że nie będzie im dane się połączyć. I uwięziona w zamku Sansa, i błąkająca się po kraju Arya są skazane wyłącznie na siebie.

Kolejne bitwy i intrygi zmieniają sytuację w Siedmiu Królestwach praktycznie co chwilę. Podczas gdy w Westeros trwa krwawa wojna, daleko za morzem zapomniana Daenerys krok po kroku zbliża się do wyznaczonego sobie celu...


Świetna książka. Interesujący jest absolutnie każdy rozdział. Nie ma bohatera, którego dalsze losy by mnie nie ciekawiły. Zwroty akcji i mnogość wątków przyprawiają o zawrót głowy. Po raz kolejny Martin udowadnia, że nie ma postaci jednowymiarowych. W "Nawałnicy mieczy" wszystko jest możliwe - najwierniejszy rycerz może okazać się zdrajcą, a brutalny morderca potrafi uratować życie ofierze swych wcześniejszych prześladowań. Bycie pierwszoplanowym bohaterem nie zapewnia bezpieczeństwa żadnej z postaci - w Westeros łatwo stracić głowę i to w sensie dosłownym, dlatego lepiej nie przywiązywać się do głównych bohaterów sagi.


Po tej lekturze nawet w snach przenosiłam się do Siedmiu Królestw, a w dzień nie mogłam doczekać się chwili kiedy wreszcie będę mogła usiąść z książką w fotelu. Rozstaję się z Westeros, ale nie na długo - zakończenie tej części cyklu jest bowiem takie, że chyba jeszcze dziś pobiegnę po kolejny tom, by sprawdzić co wydarzy się dalej.

Szczerze polecam.


1 komentarz:

  1. Wciągająca, fakt. Ja jestem w transie. Podejrzewam, że do końca września przeczytam wszystkie tomy. Ciekawe ile nam przyjdzie czekać na dwa ostatnie? :)

    OdpowiedzUsuń