poniedziałek, 12 grudnia 2011

Marek Niedźwiecki - "Nie wierzę w życie pozaradiowe"



Miałam 12 albo 13 lat kiedy pierwszy raz usłyszałam Listę Przebojów Trójki. Ten jeden raz wystarczył żebym wpadła po uszy, od tej pory w każdy piątek o 19.00 znikałam dla świata. Liczył się tylko mój mały pokój, radio, muzyka i głos Marka Niedźwieckiego. Te chwile kiedy siedziałam przy biurku i skrzętnie notowałam tytuły kolejnych piosenek były dla mnie świętością. Uwielbiałam tamte piątki.

Słuchałam Listy regularnie przez całe lata, potem jakoś przestałam mieć na to czas, ale teraz znów staram się rezerwować piątkowe wieczory dla Trójki kiedy tylko mogę.


Marek Niedźwiecki to człowiek - instytucja. Najbardziej rozpoznawalna twarz radia. Pewnie nie ja jedna kochałam się w Niedźwiedziu znając tylko jego głos. Piękny głos, nic się nie zmienił przez te wszystkie lata. Do tego rodzaj poczucia humoru, który mi odpowiada i pasja, którą czuć gdy słucha się opowieści Marka Niedźwieckiego o muzyce albo podróżach. Zaglądam czasem na jego stronę internetową - zawsze piękne zdjęcia i ciekawe spostrzeżenia.

W swojej książce Niedźwiedź pisze o tym co jest dla niego najważniejsze - czyli o pracy radiowca. Bez radia nie ma życia, zdaje się mówić Niedźwiecki. Znaleźć się w rozgłośni, usiąść przed mikrofonem - to było jego największe marzenie i najważniejszy cel. Dla realizacji tego marzenia zrezygnował z wszystkiego innego - najpierw myśl o założeniu rodziny była odkładana na później, a kiedy to później przyszło okazało się, że nie jest już ważne, że nie ma na to ochoty, potrzeby, że dobrze jest jak jest.


"Pracę mam wygodną, gardła nawet nie zdzieram. Jestem jednak samotny." pisze Marek Niedźwiecki. I byłoby to smutne, gdyby nie to, że ta samotność jest jak najbardziej chciana. Kiedy Niedźwiedź opisuje swoje powroty do domu, w którym zamyka się z muzyką i dobrym winem to ja mu wierzę - wierzę, że jest szczęśliwy. Może nawet trochę mu zazdroszczę. Doskonale rozumiem, że można nie potrzebować ludzi obok siebie, że wystarczy spotkanie z przyjaciółmi kiedy ma się na to ochotę, że można nie chcieć zakładać rodziny. Niedźwiecki jest absolutnie pogodzony ze sobą i swoim życiem, ma jasno ustalone priorytety, nie wstydzi się powiedzieć, że nie lubi zmian i liczą się dla niego codzienne rytuały. Zakupy na bazarku, zawsze takie same, i spokojne popołudnia w domu, z wyłączonym telefonem i myślami o kolejnych audycjach.

Po tej lekturze widzę Marka Niedźwieckiego jako spokojnego, szczęśliwego melancholika.


Książka raczej tylko dla wielbicieli Niedźwiedzia, ale za to bardzo sympatyczna. Spędziłam z nią wyjątkowo miłe popołudnie. Polecam.



2 komentarze:

  1. Jestem wielbicielką Marka Niedźwiedzkiego! Kocham jego głos, jego poczucie humoru, jego bezpośredniość i spokój jaki od niego emanuje. Ja również zetknęłam się po raz pierwszy z listą przebojów trójki i tak jak TY o godzinie 19tej w piątki spędzałam na celebrowaniu chwili przy radiu:) Książka jak najbardziej dla mnie obowiązkowa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takich ludzi i szalenie cenię. Mają w sobie spokój, wyciszenie, emanują takim pogodzeniem z własnym losem, życiem, nic nimi nie targa, mają swój świat i swoje przekonania, nikti nic nie jest w stanie tego zburzyć. Takim człowiekiem właśnie jest Marek Niedzwiedzki.Mocny system wartości i twardy grzbiet. Niesamowicie go cenię. Za całokształt. A książka frunie do mnie, choć nie wiem, czy paczka dojdzie przed świętami. Obowiązkowa lektura dla fanów- zgadzam się.

    OdpowiedzUsuń