poniedziałek, 15 października 2012

Michał Witkowski - "Drwal"



Dopóki w Polsce tworzą tacy pisarze jak Pilch, Witkowski, Stasiuk czy Masłowska za nic nie zgodzę się z tezą, że polska literatura współczesna jest beznadziejna. 

Reklamowany jako kryminał "Drwal" z kryminałem ma tak naprawdę niewiele wspólnego,  ani wielkiej intrygi, ani śledztwa specjalnie tu nie ma. Popularny pisarz Witkowski przyjeżdża oto późną jesienią do schowanej pod Międzyzdrojami leśniczówki, gdzie gości go poznany na facebooku fan, Robert. Pisarzowi przyświeca jeden cel - zbieranie materiałów do kryminału - a materiałem może być wszystko, i poznany pod sklepem żul (po witkowskiemu luj), i otumaniony psychotropami Robert, i tajemnicze historie sięgające czasów PRLu, które znienacka wychodzą na światło dzienne. Ta nędzna w gruncie rzeczy fabuła to dla Witkowskiego tylko pretekst do pokazania i obśmiania Polski klasy B i naszych narodowych przywar w ogóle. 

Witkowski obśmiewa wszystko i wszystkich, od rodzimych kurortów począwszy, poprzez hipsterów, lokalną kobietę sukcesu, która ze sprzątania w rządowym ośrodku awansowała do prowadzenia zapyziałej smażalni ryb, po siebie samego. A siebie nie oszczędza ani trochę, wyśmiewając i własną popularność i samouwielbienie, i słabość do podejrzanych typków spod spożywczaka i, wreszcie, swoje uzależnienie od leków.
Wszystko to napisane rewelacyjnym językiem, lekko, potoczyście, bez zadęcia, jakby stworzone po to by bawić nie tylko czytelnika, ale i dla przyjemności autora.

Nie jestem fanką polskiego wybrzeża, ale po lekturze "Drwala" odczułam dość pilną potrzebę spakowania plecaka i udania się do posezonowych Międzyzdrojów. Ot tak, żeby nawdychać się zapachu starego oleju w podrzędnej smażalni, kupić piwo w Netto, posiedzieć przy barze jedynego dobrego hotelu w towarzystwie jedynej po sezonie prostytutki i zapuścić się w zimny, nieprzyjazny las.

Jestem "Drwalem" absolutnie zachwycona, lektura tej książki była relaksem totalnym, szaloną jazdą bez trzymanki, zabawą i głośnym śmiechem.
Kto jeszcze prozy Michała Witkowskiego nie zna temu polecam zapoznanie się z tą pozycją. Na marginesie dodam jeszcze, że pisarzowi należą się brawa za wyjątkowo sprawne odpisywanie na wiadomości fanów wysłane przez facebooka. 
Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości co do "Drwala" - polecam, a nawet zalecam lekturę.

6 komentarzy:

  1. Na pewno w takim razie sięgnę po tą książkę :-) Już planowałam od jakiegoś czasu, ale po Twojej recenzji utwierdziłam się w przekonaniu, że na 100 % warto ją przeczytać :-)
    Czekałam na tą recenzję! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam zatem na Twoje wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz tylko ja w czytaniu to trochę wolna jestem ;-) Kilka książek jeszcze mam do skończenia i sporą kolejkę mam :-) Ale może zrobię wyjątek dla "Drwala" żeby trochę się pośmiać :-))
    Jak myślisz czy książka może być już w bibliotekach, czy raczej trzeba kupić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie, "Drwal" jest rewelacyjny - i, co mnie najbardziej zachwycilo, taki niewymuszony.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka jest z zeszłego roku, więc myślę, że biblioteki już ją mają.

    Czas-odnaleziony - no właśnie, to jest napisane na takim totalnym luzie, prawda? Oglądałam ostatnio na youtube jakiś wywiad z Witkowskim, mówił tam, że kiedyś pisał książki dla krytyków, a teraz właściwie się nimi nie przejmuje i pisze wyłącznie z myślą o czytelnikach - może stąd ta lekkość? Faktycznie ten kontakt z czytelnikami jest żywy - w profilu na facebooku ciągle pojawiają się nowe wpisy, no i na maile Witkowski szybko odpisuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam problem z tą książką. Przeczytałam ja rok temu, a nadal nie mogę się do niej ustosunkować...

    OdpowiedzUsuń