Od dnia zakończenia drugiej wojny światowej do względnej współczesności, na tak rozłożystym tle maluje Christensen losy Barnuma i jego rodziny.
Dwóch braci. Półbraci. Mają tę samą matkę, ale ojcem starszego jest anonimowy gwałciciel. Chłopców różni wszystko - gdy pierwszy jest dyslektycznym, zamkniętym w sobie zabijaką, drugi to obdarzona bogatą wyobraźnią, nadwrażliwa ofiara ataków szkolnych kolegów.
Wzrastają w domu zdominowanym przez kobiety - ojciec Barnuma, młodszego z braci, pojawia się i znika, a jedynym co chłopiec od niego "dostaje" jest wyjątkowo niski wzrost.
Napisany przepięknym językiem "Półbrat" jest głęboko poruszającą historią rodziny, która mimo wspólnoty doświadczeń nie potrafi się ze sobą porozumieć. Każdy tu nosi w sobie jakieś pęknięcie - tęsknotę za tym co bezpowrotnie przepadło, fizyczną ułomność, traumatyczne przeżycia. I każdy w jakimś sensie żyje przeszłością.
Mimo że na wszystko patrzymy z perspektywy Barnuma to drugim, choć cichym bohaterem tej powieści jest Fred. To on przez całe dzieciństwo i młodość jest dla chłopca najważniejszym punktem odniesienia i jedynym prawdziwym autorytetem. Więź łącząca braci pozornie jest płytka i chłodna, w ostatecznym rozrachunku okazuje się jednak najważniejszą relacją w życiu Barnuma.
Christensen dokonał nie lada sztuki. Nie tylko napisał piękną, mądrą, poruszającą powieść, ale jeszcze wypełnił ją postaciami, z których każda jest jakaś, nawet jeśli tylko przewija się gdzieś na trzecim planie.
Wspaniała książka, jedna z tych, które zostają w człowieku na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz