środa, 7 grudnia 2016

Patricia Highsmith - "Carol"


Napisana ponad sześćdziesiąt lat temu książka Patricii Highsmith pod wieloma względami wcale się nie zestarzała. Cóż bowiem bardziej ponadczasowego niż miłość?
Dziewiętnastoletnia Therese podejmuje tymczasową pracę w wielkim domu towarowym. Pewnego dnia poznaje klientkę - zamożną, piękną i elegancką Carol. I odkrywa, że chce ją poznawać, przebywać w jej towarzystwie, po prostu z nią być. 
Highsmith świetnie przedstawia swoje bohaterki. I dopiero wchodzącą w życie Therese, i dojrzałą Carol - świadomą swoich potrzeb żonę, a przede wszystkim matkę. Nie ma tu mocnych scen, a jednak relacja kobiet i rodzącego się między nimi uczucia wydaje się bardzo intensywna. 
Doskonale oddany klimat cukierkowych, dusznych lat pięćdziesiątych.

Miałam skojarzenia z "Samotnym mężczyzną" Isherwooda, choć właściwie nie wiem dlaczego. Tamta książka jest przecież o rozpaczy i stracie, podczas gdy "Carol" to hymn na cześć rodzącej się miłości. Chodzi chyba o pewną elegancję i atmosferę opowieści. W każdym razie trochę się w tej powieści zakochałam.
 

1 komentarz:

  1. Ja tez sie w tej powiesci zakochalam, juz wieki temu (musze koniecznie obejrzec film - a Ty widzialas? :-) ).

    OdpowiedzUsuń