czwartek, 7 lutego 2013

Wojciech Chmielarz - "Podpalacz"




Pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę z własnej inicjatywy, komiksowa stylistyka okładki działa na mnie raczej zniechęcająco, dostałam jednak "Podpalacza" w prezencie i proszę - dzięki temu przeczytałam bardzo udany kryminał, w dodatku debiut, w dodatku polski, same plusy. Jest to pierwsza część planowanej serii książek o przygodach komisarza Jakuba Mortki, pracownika stołecznego Wydziału Zabójstw.

Punkt wyjścia jest całkiem interesujący. W warszawskiej willi wybucha pożar, w wyniku którego ginie jedna osoba, a druga zostaje ciężko ranna. Początkowo wszystko wygląda na wypadek, ale okazuje się, że w grę wchodzi podpalenie. Komisarz odkrywa, że całkiem niedawno w okolicy doszło do kilku innych pożarów, wygląda więc na to, że w mieście grasuje seryjny podpalacz. Mortka rozpoczyna śledztwo, a przy okazji musi się zmierzyć z naciskającymi na niego zwierzchnikami, lokalnym gangsterem i samym zbrodniarzem, który wkrótce znów atakuje.

Trzeba przyznać, że rzecz jest napisana nad wyraz sprawnie i w sposób bardzo przemyślany - jak coś się dzieje to wiadomo dlaczego, postacie nie są nudne i płaskie, a akcja trzyma się kupy i zmierza ku zaskakującemu finałowi. Słowem - bardzo udany kryminał, a jak na debiut to może nawet bardzo bardzo. 

Oczywiście, mam też zastrzeżenia ;) Komisarz Mortka jest, jakżeby inaczej, oddany swej pracy bez reszty, dzięki czemu ma na koncie rozwód, raczej chłodne stosunki z byłą żoną, brak (mimo chęci) prawdziwego kontaktu z dziećmi i generalnie wiedzie mu się poza pracą raczej kiepsko. Dobrze choć, że autor go oszczędził i nie dołożył do tego wszystkiego alkoholizmu… Swoją drogą mógłby się ktoś pokusić o stworzenie postaci detektywa, który ma szczęśliwe, poukładane życie rodzinne - to by dopiero była odmiana!
Nie podobają mi się też nazwiska, które noszą bohaterowie, także ci drugoplanowi. Wydają mi się zbyt sztuczne i zbyt wymyślone, całkiem jakby pisarz za wszelką cenę chciał uniknąć skojarzeń z prawdziwymi ludźmi. 
Wszystko to jednak jest mało ważne, istotne jest to, że mamy do czynienia z naprawdę dobrą powieścią kryminalną. Jeśli kolejne części przygód Jakuba Mortki będą trzymać ten poziom to tylko pogratulować autorowi.

1 komentarz:

  1. Ha, fakt, policjanci to zawsze rozwiedzeni alkoholicy :) Nie przypominam sobie wiele kryminałów, w których było inaczej. Pierwsze co mi do głowy przyszło to "Opactwo'. Tam co prawda pije, ale też ma szczęśliwą rodzinę. Ale poza tym jakoś nic mi nie przychodzi do głowy z takim bohaterem :)

    OdpowiedzUsuń