Zapomniałam już jaka to uczta dla czytelnika, obcowanie z prozą Coetzee. Te jego małe książeczki niosą ze sobą więcej treści i emocji niż niejedna wielotomowa saga.
Michael K., naiwny, prostolinijny, trochę ograniczony umysłowo ogrodnik, naznaczony przez fizyczny defekt, który spycha go na margines społeczeństwa, żyje swoim małym, niewiele znaczącym życiem gdzieś w RPA. Przybierająca na sile wojna domowa i coraz powszechniejsze w mieście akty przemocy powodują, że bohater po raz pierwszy bierze los we własne ręce i postanawia wraz z chorą matką przedostać się na spokojniejszą prowincję.
Chcą dotrzeć do miejsca, w którym kobieta się wychowała - w jej wspomnieniach to idylliczna, spokojna kraina. Rzeczywistość jest jednak brutalna. Matka Michaela umiera w drodze, a sielska farma, do której on sam w końcu dociera, okazuje się rozsypującą ruderą pośrodku niczego.
Michael jest jednak szczęśliwy.
Jest dzieckiem ziemi, nie chce posiadać więcej niż garść ziaren, z których wyrośnie jedzenie, nie potrzebuje kontaktu z ludźmi, dobrze mu wśród wysuszonych, wysokich traw, gdzie nikt nie wie o jego istnieniu, a on sam nie musi starać się zaspokajać oczekiwań społeczeństwa.
Wojenna rzeczywistość dociera jednak w końcu i na opuszczoną farmę, a Michael K. zostaje wciągnięty w wydarzenia, z którymi nie ma nic wspólnego. Absurdalne oskarżenia powodują, że mężczyzna zostaje zesłany do obozu, dziwnego miejsca łączącego w sobie cechy szpitala psychiatrycznego i więzienia. Bohater Coetzee nie rozumie co się dzieje, dlaczego znalazł się w takiej sytuacji. Chce tylko wrócić do wykopanej w ziemi dziury, w której można spać, do troskliwie pielęgnowanych dyń, do świętego spokoju z dala od wszystkiego. Formą protestu wobec sytuacji, w jakiej się znalazł, staje się dla niego odmowa przyjmowania pokarmów, choć może nie tyle odmowa, co brak potrzeby jedzenia.
Coetzee zestawia losy Michaela z refleksjami lekarza, który się nim zajmuje. Jest to jedyny człowiek, któremu los dziwnego ogrodnika leży na sercu i który poświęca wiele energii i wysiłku na próby przywrócenia pacjenta do zdrowia. Musi minąć trochę czasu, by lekarz zrozumiał, że Michael pojmuje wolność inaczej. Ten skrajnie wychudzony, pociesznie odstający od innych mężczyzna pragnie tylko jednego - być poza jakimkolwiek systemem. Być dzieckiem ziemi i niczym więcej.
Nie ma może w tej książce wielkiej, rozwiniętej fabuły. Trudno mi o niej pisać, ponieważ raczej ją odczuwałam niż analizowałam. Nie wierzę jednak żeby ktokolwiek po przeczytaniu tej powieści choć przez chwilę nie zastanowił się czym jest niewinność, wolność i wierność samemu sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz