poniedziałek, 14 marca 2011

Fred Vargas - "Z mroków przeszłości"


Fred Vargas to literacki pseudonim pewnej francuskiej pani historyk, specjalizującej się w Średniowieczu.

Jej specyficzne kryminały zawsze jakoś zahaczają o historię. W wypadku "Z mroków przeszłości" tym nawiązaniem do zawodu autorki są postaci trzech zdziwaczałych naukowców, pomagających głównemu bohaterowi w prowadzeniu nieoficjalnego śledztwa. A główny bohater to Ludwik, częściowo Niemiec, częściowo Francuz, były pracownik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Aktualnie na emeryturze, spędza czas tłumacząc biografię Bismarcka i monologując do mieszkającej z nim ropuchy imieniem Bufo.

Gdy do Ludwika zgłosi się z prośbą o pomoc emerytowana prostytutka Marta, Bismarck pójdzie w kąt, a na tapecie pojawi się niezbyt rozgarnięty Klemens, protegowany Marty, podejrzany o zamordowanie co najmniej dwóch kobiet. Według Marty podejrzany niesłusznie, a czy tak jest rzeczywiście - tego ma się dowiedzieć Ludwik. Dzielny detektyw przemierza zatem ulice Paryża z ropuchą w kieszeni marynarki i usiłuje dojść prawdy, a pomagają mu w tym wspomniani wyżej badacze historii.


Styl Vargas jednych zauroczy, innych od razu zirytuje. Ja należę do osób, które lubią jej kryminały. Odpowiada mi lekko ironiczne obchodzenie się z bohaterami, a intrydze trudno zarzucić brak spójności czy logiki.

Przyjemna, odprężająca lektura.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz