Uwielbiam twórczość Grzegorza Ciechowskiego. Nie ma w tym żadnej przesady. Uważam, że nikt w Polsce tak pięknie nie pisał o miłości i nikt nie tworzył tak zmysłowych piosenek.
Kupiłam tę książkę kierowana ciekawością - czego jeszcze dowiem się o swoich ukochanym muzyku?
Niestety, dałam się oszukać. Należało tytuł potraktować wprost i nie oczekiwać wspomnień o Ciechowskim - prawda jest bowiem taka, że to przede wszystkim rzecz o Małgorzacie Potockiej i o tym jak najpierw związek z Obywatelem wstrząsnął jej światem, a później go zniszczył.
Jest tu bardzo niewiele wiadomości o artystycznym życiu Ciechowskiego, o tworzeniu płyt, koncertach czy nawet, niech już będzie, o życiowych rozterkach. Za to mnóstwo o wspaniałej Małgorzacie Potockiej, która była muzą i motorem napędowym dla muzyka, która wręcz jako pierwsza pokazała mu świat, przedstawiła znanych ludzi, poznała z prawdziwą sztuką. To trochę tak jakby ktoś opowiadał - nawet zdolny to był facet, ale dopiero kiedy mnie poznał rozwinął skrzydła, biedny wieśniak. A potem ten sam biedny wieśniak okazał się niewdzięczny i porzucił swoją muzę dla innej, mniej wymagającej niewiasty.
Rozczarowanie, niestety. Czyta się to z autentycznym zażenowaniem - choćby wtedy gdy Potocka wspomina o swojej następczyni u boku artysty. Nie ma w tym ani umiaru, ani klasy, jest za to dużo nieprzyjemnych emocji.
Ponieważ od śmierci Ciechowskiego minęło wiele lat, a od jego rozstania z Potocką jeszcze więcej, to całość sprawia wrażenie dość rozpaczliwej próby zwrócenia na siebie uwagi. Nie wiem, może Małgorzata Potocka jest fantastyczną osobą, ale mam wrażenie, że jej ego jest zdecydowanie zbyt wybujałe.
Niepotrzebna książka, niepotrzebny niesmak.
A mi jest szkoda Potockiej. Tak zwyczajnie i po ludzku. Być moze się mylę, ale ona wciąż żyje tą miłością, a ta książka ma pokazać światu, jak bardzo G.C. ją kiedyś kochał i jak ważna dla niego była. Ludzie są różni, ona akurat taka, niemniej jednak znalazła się kiedyś w paskudnej sytuacji. Jedni umieją iść dalej, a inni trwają w piekle tej miłości. Dlatego niezależnie od tego, jak żałosne jest to, co robi Potocka, to rozumiem ją i szkoda mi jej.
OdpowiedzUsuńMoże tak być. Faktycznie wygląda to tak jakby wszyscy inni (łącznie z Anną Ciechowską) ruszyli z miejsca i żyli dalej, a Potocka ciągle jest tam - kilkadziesiąt lat temu, w swoim szczęśliwym miejscu. O ile jednak rozumiem te próby przywrócenia we wspomnieniach dobrych emocji, o tyle nie widzę usprawiedliwienia dla bardzo brzydkiego mówienia o kolejnej żonie Ciechowskiego - a tym bardziej nie rozumiem, że upłynęło już wystarczająco wiele lat by uspokoić emocje.
OdpowiedzUsuńNo wybacz, ale nie dziwię się Potockiej, że źle mówi o niani, która weszła w jej związek i zadbała o to, żeby w testamencie była tylko ona i jej dzieci. Sam fakt bycia nianią sypiającą z panem domu źle świadczy o Annie Ciechowskiej - nawet jeśli później została żoną GC :)
UsuńKiedy Potocka wchodziła w związek z Grzegorzem Ciechowskim nie przeszkadzał jej zbytnio ani fakt, że był on żonaty, ani to, że sama miała męża. W związku z czym uważam, że akurat na temat rozbijania związku nie powinna się wypowiadać, szczególnie w tonie, w którym to robi.
UsuńTak, oczywiście masz rację. Nie wiem czy GC miał dzieci z pierwszego małżeństwa. Jednak w przypadku Potockiej widzę to tak, że zaufała Annie na tyle,że powierzyła jej opiekę nad dzieckiem. Płaciła jej za wykonywaną pracę, a Anna w tym czasie, korzystając z zaufania i biorąc pensję sypiała z GC. To, że Potocka rozbiła małżeństwo jest złe, jednak zupełnie nie usprawiedliwia Anny. Dlatego rozumiem zwyczajną ludzką złość Potockiej.
UsuńNie czytałam książki, więc nie wiem jak pisze ona o Annie. Jak już pisałam - każdy jest inny - jeden ma klasę, drugi nie ma. Potocka żyje swoją miłością i zapewne żyje też nienawiścią do Anny. Czy ładne było złe pisanie o Annie? Oczywiście, ze nie, jednak świadczy to o emocjach Potockiej i jej braku klasy. I zupełnie nie usprawiedliwa Anny
Muzykę Grzegorza Ciechowskiego bardzo lubiłam, parę piosenek wstrząsa mną do dziś. Patrzę też na niego z trochę innej perspektywy, gdyż przez kilka lat był moim sąsiadem. Miałam okazję zaobserwować, jakim sympatycznym, uprzejmym i normalnym był człowiekiem. Pomijając, kwestię kto kogo zdradził, oszukał w tym związku, niesmaczne wydaje mi się wydanie książki przez byłą partnerkę z różnymi zarzutami bardzo osobistej natury (parę fragmentów pojawiło się już w różnych serwisach internetowych), gdy główny bohater nie ma szans odnieść się do jej treści. Dlatego też powiedziałam sobie, że ja nie kupię tej książki.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, co o tym myśleć. Po co ona została napisana i wydana, skoro nie jest o Ciechowskim, jak piszesz, nie wróci ona kobiecie mężczyzny, nie załatwi dawnych porachunków, nikogo nie zaboli, bo myślę, że druga żona Ciechowskiego ma to gdzieś. Z drugiej strony zgadzam się z komentarzem wyżej, Potocka najwidoczniej nie umie wyjść poza tamto zycie. Miłość podobno jest bardzo blisko nienawiści, nie ma już Obywatela GC, trzeba się wyżyć na kimś innym, tak sobie to tłumaczę. Terapia to? Równie mnie ta książka ciekawi co odstręcza, nie wiem jeszcze, czy ją kupię
OdpowiedzUsuńA co tam! To nie pierwsza niania, która sypiała z panem domu. Sama widziałam taką nianię u sąsiadów. Takie rzeczy się zdarzają, niestety. Kiedyś panowie domu podszczypywali pokojówki, a dzisiaj nianie...:)
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, książkę tę chętnie bym przeczytała, bo mam dużo sympatii do pani Potockiej, jeszcze od czasów, kiedy jako śliczna, świeża dziewczyna zagrała łączniczkę w "Hubalu".
Ale, ale - jednak najgorzej to sypianie z niania swiadczy wlasnie o Ciechowskim (a nie o niani, ani nie o Potockiej).
OdpowiedzUsuńAle tez kochalam jego tworczosc :-).