piątek, 7 marca 2014

J.K.Rowling - "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"



Jestem chyba jedną z kilku osób na świecie, które do niedawna nie znały Harry'ego Pottera. Ani nie czytałam popularnych książek Rowling, ani nie widziałam żadnej z ekranizacji. Owszem, parę razy mignęło mi kilka scen na ekranie telewizora albo kinowy zwiastun, ale jakoś nie interesowały mnie losy nastoletniego czarodzieja.
Potrzebowałam jednak ostatnio lektury lekkiej i niewymagającej, odkurzyłam więc kindla i postanowiłam sprawdzić o co ten cały szum.

Zakładam, że wszyscy wiedzą o czym jest cykl książek Rowling (jeśli nawet nie z lektury, to z filmów), daruję więc sobie opis fabuły.
Przypuszczam, że gdybym trafiła na tę książkę mając lat dziesięć, byłabym zachwycona, mam jednak trochę więcej, więc czar Pottera niespecjalnie na mnie działa. Powieść napisana jest bardzo prostym językiem, czyta się szybko i nawet z przyjemnością, choć nie mogę powiedzieć żeby wessał mnie świat Hogwartu. Wyobrażam sobie jednak, że dzieci mogą czytać tę książkę z wypiekami na twarzy i za to należy się autorce wielkie uznanie. 
Na pewno mogę polecić książkę J.K.Rowling rodzicom, którzy chcą zachęcić dzieci do czytania i właściwie sama chętnie sięgnę po kolejny tom gdy znów najdzie mnie chęć na lekturę odprężającą i rozrywkową.

5 komentarzy:

  1. ja nadal ani nie przeczytałam, ani nie obejrzałam. i nie mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. To brzmi tak nieprawdopodobnie! Na prawdę nie słyszałaś nigdy wcześniej o serii Harry Potter? :) W moim przypadku była to z jedna pierwszych książek fantastycznych którą przeczytałem w dzieciństwie. Niemniej cieszę się, że Ci spodobała się. :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://www.fantastykaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o serii, natomiast kompletnie nie budziła ona mojego zainteresowania, to miałam na myśli:)

      Usuń
  4. Ja tez przeczytalam dopiero calkiem niedawno. I nawet mi sie podobala, chociaz bez szalu (w sumie moglabym sie podpisac pod Twoja notka :-) ).

    OdpowiedzUsuń