poniedziałek, 23 lutego 2015

Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz - Oboładze - "Czarny Anioł"



Byłam dzieckiem kiedy czytałam "Zabić ptaka" Ewy Ostrowskiej i to był pierwszy raz kiedy zetknęłam się z nazwiskiem Ewa Demarczyk. Minęło kilka kolejnych  lat zanim usłyszałam jej muzykę i jeszcze kilka zanim zaczęłam ją rozumieć.

Największym plusem tej książki jest to, że nie goni za tanią sensacją. Autorki "Czarnego Anioła" zupełnie ignorują smakowite zapewne historyjki, dzięki którym ich książka mogłaby stać się czymś na kształt papierowej wersji pudelka. Opierają się wyłącznie na faktach i rozmowach z osobami, które miały okazję z Demarczyk współpracować i na tej podstawie opisują losy artystki, jej początki i rozwój kariery. 
Wyłania się z tej książki obraz artystki piekielnie zdolnej, ale też zakochanej w swoim talencie, coraz bardziej, coraz absurdalniej wymagającej, surowej. Twardą ręką prowadzącej swój zespół i zdającej się nie dostrzegać zmian - w tym nieuniknionej zmiany własnych warunków głosowych.

Wielka szkoda, że autorkom nie udało się porozmawiać z Ewą Demarczyk, ponieważ bez tego ich publikacja jest po prostu zbiorem znanych faktów i ocenzurowanych plotek i w gruncie rzeczy nie wnosi niczego nowego w pojmowanie wizerunku Czarnego Anioła. Doceniam ten brak nachalnej ingerencji w prywatne życie bohaterki książki, ale czego nowego dowiedziałam się z tej lektury? Niczego. Zabrakło mi tu tła osobistego, niezbędnego do zbudowania sobie jakiegoś całościowego wizerunku diwy - dowiedziałam się, że miała dwóch mężów, ale jak ich poznała, jak wpływały na jej karierę te związki?
Byłam pełna podziwu dla interpretacyjnego talentu Demarczyk i tak samo pełna podziwu jestem teraz, ale jak to się stało, że przestała śpiewać? Co ją do tego skłoniło? Czy to prawda, że straciła głos? Tego nie dowiedziałam się z tej książki, właściwie nie dowiedziałam się z niej niczego czego nie mogłabym sobie wyguglać w internecie. 
Dlatego uważam tę książkę za zbędną, ponieważ poza uporządkowaniem znanych faktów i zilustrowania ich stosownymi zdjęciami, nie wnosi niczego nowego w rozważania pod tytułem "kim jest Ewa Demarczyk?".

Nie rozumiałam Ewy Demarczyk wcześniej i nie rozumiem jej nadal, choć wciąż podziwiam jej talent.

1 komentarz:

  1. Szkoda. Ale i tak musze przeczytac, nie da mi spokoju :-).

    OdpowiedzUsuń