poniedziałek, 25 kwietnia 2016

James Ellroy - "Czarna Dalia"


Uwielbiam kino noir. Wszystkie te mroczne kryminały z popapranymi detektywami w kapeluszach, papierosowy dym snujący się w poprzek ekranu, kobiety w dopasowanych sukienkach i z perfekcyjnymi fryzurami (mówcie co chcecie, ale jeśli chodzi o modę to w latach 40-50tych projektantom ciuchów wyraźnie zależało na tym żeby faktycznie wydobyć z kobiety to co najpiękniejsze).
Powieść Ellroya przeniosła mnie dokładnie w ten klimat. Lata czterdzieste, duszne L.A. wypełnione pięknymi ludźmi i szemranymi typami spod ciemnej gwiazdy. 
Na opuszczonej parceli ktoś znajduje okaleczone, przecięte wpół zwłoki młodej kobiety. Wśród detektywów pracujących nad tą sprawą jest dwóch przyjaciół o skomplikowanej przeszłości i równie skomplikowanej teraźniejszości. 
Właściwie powiedziałabym, że "Czarna Dalia" mniej jest historią samego śledztwa, a bardziej relacji międzyludzkich. Prawie każda z postaci ma tu jakieś drugie, mroczne tło, skrywane tajemnice, troskliwie pielęgnowane obsesje. To bardzo męska powieść, pełna potu, bijatyk i buzującego testosteronu. 
Całość opiera się na prawdziwej historii zabójstwa Elizabeth Short - w książce zabójca się znajduje, faktycznie sprawa do dziś nie jest rozwiązana. 
Bardzo klimatyczna, dobrze napisana rzecz, wciągająca. Idealna na wieczór.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Magda Umer, Bogusław Linda - "Zły chłopiec"


Kolejny wywiad - rzeka ze znanym aktorem. Przepytuje go jednak nie dziennikarz tylko dobra znajoma. I to niestety widać. Zamiast interesującej rozmowy kipiącej smakowitymi anegdotami dostajemy bowiem słodkie pitu pitu, głównie o niczym, a w każdym razie o niczym czego już wcześniej nie dowiedzielibyśmy się z wywiadów z aktorem. Choć miałam wrażenie, że sam Linda chętnie opowiedziałby coś więcej to najwyraźniej pani Umer tego wrażenia nie podzielała. Całość nie różni się właściwie niczym od ugrzecznionych rozmów z gwiazdami publikowanych w kolorowych pisemkach. 
Ale to można znieść, w końcu nie każda tego typu książka jest super interesująca.
Co mnie natomiast zwyczajnie wkurzyło to samo wydanie czy też skład książki. Ktoś to tak wymyślił, że wykorzystywana jest tylko połowa strony. W związku z tym choć książka liczy nieco ponad dwieście stron (pominąwszy przypisy w rodzaju szczegółowej filmografii), jej treść spokojnie można było zmieścić na stu. A jeśli wziąć pod uwagę mnogość fotografii to pewnie i tak byłoby za dużo. 
Zatem nie tylko jakość tekstu przypomina gazetowe wywiady, ale i jego długość.
Ponieważ zaś dzieło to kosztuje prawie 50 złotych to cóż, czytelnik ma prawo czuć się zrobiony w bambuko. I tak też czuję się ja.
Najmocniejszą stroną "Złego chłopca" są zdjęcia Lidii Popiel, otwierające kolejne rodziały. Poza tym rzecz nie jest warta uwagi.
 

środa, 13 kwietnia 2016

Karl Ove Knausgard - "Moja walka, tom 2"


Przyznaję, że Knausgard awansował do grona moich najulubieńszych pisarzy. A znam go tylko z dwóch tomów "Mojej walki". Ale. Napisać kilkutomową autobiografię w zasadzie i zainteresować nią kogoś, kto wcześniej nigdy o autorze nie słyszał? Szacun.
W poprzedniej części Knausgard mierzył się głównie z własnym dzieciństwem. W tej bierze na warsztat dorosłość. Rozstanie z żoną, praktycznie ucieczkę do Szwecji, związek z nową kobietą, ojcostwo. Jest tu i połączona ze zwykłą radością euforia, towarzysząca początkowi każdego związku, i znużenie codziennością, i poczucie bycia poza nawiasem związane ze zmianą kraju zamieszkania. Ta częśc jest bardzo interesująca dla kogoś takiego jak ja, komu Skandynawia jawi się jako pewna całość, tymczasem nic z tego. Knausgard w Szwecji jest tak samo obcy jak byłabym w niej ja, często nikt go nie rozumie, jest traktowany z góry. Oj nie ma on dobrego zdania o tym kraju.
Jest to też opowieść o walce ojciec/mąż versus twórca. Knausgard chce przede wszystkim pisać. Godziny, które spędza w wynajętej kawalerce nad maszyną do pisania są dla niego znacznie ważniejsze niż te poświęcone zabawom z dziećmi i to dla nich głównie żyje. Tymczasem codzienność wymaga od niego zajmowania się dziećmi, które - choć kochane, chciane i potrzebne - nie stanowią jednak o sensie istnienia. To rozdarcie między byciem rodzicem, a byciem twórcą, pokazuje Knausgard fantastycznie.
Wiem, że wiele osób nie lubi "Mojej walki" za zbyt szczegółowe opisy, rozwlekłość, liczne dygresje. Ale zaskakując samą siebie odkryłam, że w wydaniu tego autora kupuję to w stu procentach. Nie tylko nie przeszkadzają mi jego opisy rozmów ze znajomymi, ale wręcz mnie ciekawią. Kupuję codzienność Knausgarda, choć zdaję sobie sprawę z tego, że jest to codzienność w jakimś stopniu przetworzona. 
Ale interesuje mnie ona i chcę więcej.

środa, 6 kwietnia 2016

David Hewson - "Domek dla lalek"



Polubiłam Hewsona za "Dochodzenie". Trzymałam go jednak na dystans, bo choć trzy książki z tamtego cyklu były świetne to jednak powstały w oparciu o serial, więc jakoś nie całkiem ufałam w jego pisarskie zdolności. 
Tymczasem "Domek dla lalek", rzecz zupełnie od "Dochodzenia" niezależna, wypada bardzo dobrze. To dość standardowy... kryminał? thriller? Mamy tu pełnokrwistego eks policyjnego detektywa z konkursowo rozwalonym życiem, trupy w szafie i oczywiście sprawę, która naszego życiowego rozbitka na nowo wciąga w wir śledztwa. Sprawa dotyczy zaginięcia młodej dziewczyny, pasierbicy byłej partnerki pana policjanta i niepokojąco przypomina sprawę zaginięcia córki tegoż. Poza osobistymi rozgrywkami w grę wchodzi także poważna polityka i dawne animozje z gangsterami. Jest też upierdliwy szef, pełna entuzjazmu, choć nieopierzona policyjna partnerka z prowincji i niepoukładane relacje z byłą żoną. A wszystko to w cudnym Amsterdamie.
Czyta się bardzo miło i całkiem wciąga!
Nie było się czego bać, Hewson daje radę.

Marcin Mastalerz, Piotr Fronczewski - "Ja, Fronczewski"



Bardzo interesujący wywiad rzeka z właścicielem jednego z najseksowniejszych męskich głosów ever (według mojego prywatnego rankingu). Że Piotr Fronczewski jest świetnym aktorem to, mam nadzieję, nikogo przekonywać nie muszę. 
Książka jest typowa dla swojego gatunku - ot, dziennikarz spotyka się z gwiazdą i notuje co gwiazda powie. W tym wypadku jest to o tyle ciekawe, że rozmówca faktycznie ma coś ciekawego do powiedzenia. Nie tylko odsłania przed czytelnikiem fragmenty swojego prywatnego życia, ale przede wszystkim w sposób wielce zajmujący opowiada o swojej karierze zawodowej. 
Bardzo ciekawa lektura, do przeczytania z prawdziwą przyjemnością.