Muzułmański kraj (prawdopodobnie Afganistan, choć niekoniecznie) ogarnięty wojną i bezimienna kobieta, zamknięta w domu z ciężko rannym, nieprzytomnym mężem. Czas odmierzany miarowymi oddechami mężczyzny i kroplami płynu sączącego się z kroplówki do jego żył. Za oknem karabinowe strzały i świat wstrząsany co jakiś czas wybuchami bomb.
Kobieta spędza czas pielęgnując męża i modli się, wymawiając na sto sposobów imię Allaha. Zasady islamu nie pozwalają jej zostawić męża w trosce o własne życie.
W końcu zaczyna mówić. Agonia męża to dla niej pierwsza okazja, by zostać przez niego usłyszaną. Kobieta snuje więc opowieść o swoim życiu - dowiadujemy się jak została zaślubiona na odległość obcemu mężczyźnie, którego zobaczyła dopiero po kilku latach od zawarcia małżeństwa. Poznajemy historię jej życia, całkowicie zdominowanego przez męża. Życia kobiety, która nie ma prawa głosu ani decydowania o niczym co jej dotyczy. Której jedynym zadaniem jest urodzenie dzieci i wypełnianie woli męża. Kobieta znosiła złe traktowanie, bicie i seksualne upokorzenia w milczeniu. Teraz słowa wylewają się z niej - najpierw powoli, potem coraz bardziej gorączkowo. Nie wiemy jaki czeka ją los, ale raczej nie ma szans na przeżycie. Rodzina wyjechała, uciekając przed wojną, kobietę zostawiono, by opiekowała się mężem. Czekając aż wypełni się jej los, wyrzuca z siebie cały żal, smutek i rozczarowanie życiem.
"Kamień cierpliwości" to bardzo kameralna opowieść, napisana maksymalnie uproszczonym językiem. Ale ileż w niej emocji! Cała akcja, o ile można to w ogóle nazwać akcją, toczy się w zamkniętym pudełku skromnie umeblowanego pokoju. I dzięki tej oszczędności detali scenografii historia bezimiennej muzułmanki jest jeszcze bardziej wstrząsająca. Jej słowa są bowiem opowieścią o tysiącach kobiet w takiej samej sytuacji, żyjących w krajach zniewolonych przez religijnych fanatyków. Kobiet, które nie mają prawa do szczęścia i stanowienia o sobie i tak naprawdę skazane są na samotność.
Przejmująca książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz