W małej uliczce policja znajduje pobitego do nieprzytomności mężczyznę. Nie wiadomo jak się nazywa, nie ma świadków zdarzenia. Sprawą zajmuje się inspektor Petra Delicado i podinspektor Fermin Garzon. Nie podchodzą do niej ze specjalnym entuzjazmem - sprawa wydaje się nudna i mało rozwojowa.
Wkrótce jednak ofiara pobicia umiera i śledztwo nabiera tempa. Okazuje się, że mężczyzna, który umarł był powiązany z handlem rasowymi psami. Szukając motywu oraz sprawcy zbrodni para detektywów poznaje od podszewki świat psich salonów fryzjerskich, szkół trenujących czworonogi, a nawet specyficznych agencji detektywistycznych. Przy okazji Petra i Fermin wdają się w romanse z ludźmi powiązanymi z barcelońskim "pieskim światem".
Bardzo przyjemny kryminał, choć dość specyficzny. Wątek kryminalny nie należy do takich, że czytelnik z wypiekami na twarzy czeka na jego rozwiązanie, większy nacisk położony jest na prywatne i zawodowe relacje Petry i Fermina. Bardzo podobało mi się, że inaczej niż w większości kryminałów, kobieta jest tutaj szefem śledztwa, a nie tylko pomocnikiem bystrego przełożonego.
Kapitalna jest para głównych bohaterów, a prowadzone przez nich dialogi kilka razy spowodowały, że chichotałam podczas lektury. No i do tego moja ukochana Barcelona, którą przemierzałam wraz z panią inspektor i jej podwładnym.
Miejsce akcji i rodzaj humoru skojarzyły mi się z książkami Eduarda Mendozy, myślę, że wielbiciele jego książek polubią także Petrę i Fermina.
Podsumowując - bardzo fajny kryminał z humorem. Polecam, szczególnie miłośnikom Barcelony, ale nie tylko:-)
Lubię od czasu poczytać jakiś kryminał, ale preferuję raczej jego lżejszą odmianę. Czytając recenzję myślę, że ten- opisany przez ciebie -będzie idealny:)
OdpowiedzUsuń