piątek, 10 września 2010

Joyce Carol Oates - "Po to żyłem"


Oto książka, która przyniosła Joyce Carol Oates jedną z nominacji do Nagrody Pulitzera. Dlaczego nie dostała samej nagrody - tego nie wiem, bo moim zdaniem zasłużyła na nią jak mało kto.

Znalazłam "Po to żyłem" na allegro i natychmiast zapragnęłam ją mieć. Już nie pamiętam kiedy tyle zapłaciłam za książkę, ale warto było:-)


Ta pokaźnych rozmiarów (ponad 800 stron) powieść to historia jednego weekendu z życia Jeroma Corcorana, zwanego przez wszystkich "Corky".

Corky to mężczyzna po czterdziestce, żyjący w Union City w stanie Nowy Jork. To facet, który przez większość życia jest na fali, a przynajmniej tak mu się wydaje. Radny miejski, właściciel firmy handlującej nieruchomościami oraz sporego domu w dobrej dzielnicy. Człowiek, którego wszyscy znają i który zna każdego, a już na pewno lubiany przez kelnerów, którym zawsze zostawia absurdalnie wysokie napiwki. Motorem wszystkich działań Corky'ego jest rozdmuchane do granic możliwości libido oraz chęć bycia uwielbianym albo chociaż lubianym. Drogie ubrania, szpanerski samochód i piękne kobiety - oto co liczy się dla Corky'ego.

Poznajemy go w weekend poprzedzający Dzień Pamięci, amerykańskie święto żołnierzy, i towarzyszymy krok w krok w jego chaotycznych wędrówkach po Union City.


Corky lubi siebie. Jest pupilkiem kobiet, zawsze zaangażowanym w romans z jakąś atrakcyjną mężatką. Jest bystry, przebojowy i wciąż dobrze wygląda. Tak o sobie myśli. Dla czytelnika natomiast to dość irytująca postać - wiecznie spóźniony albo wręcz zapominający o spotkaniach, które sam zaaranżował. Pijany przez większą część doby. Traktujący kobiety jak zużyte chusteczki, co sam z lubością podkreśla.

Wydaje się, że tragiczna przeszłość Corky'ego - jego ojca zamordowano, a matka spędziła większość życia w szpitalu psychiatrycznym - w żaden sposób go nie dotyka. Czy aby na pewno?


Trudno polubić Corky'ego, a jednak kibicowałam mu w jego zmaganiach z rzeczywistością, nie tracąc nadziei, że w końcu zmierzy się z bajzlem, w który przekształciło się jego życie. Bo Corky ma niemało problemów. Kłótnia z kochanką, która okazuje się cwańsza od niego. Problemy z urzędem skarbowym i pieniądze, których nie ma, a które powinien szybko zgromadzić. Kłopoty z byłą żoną i pasierbicą, którą zresztą Corky jest niezdrowo zainteresowany. I do tego wszystkiego sprawa śmierci młodej kobiety, w którą Corky się wplątuje. Marilee Plummer była Murzynką, koleżanką jego pasierbicy, ambitną dziewczyną krążącą po orbicie lokalnych polityków. Popełniła samobójstwo po tym jak oskarżyła jednego z radnych miejskich o brutalny gwałt. Wiecznie narąbany Corky przypadkiem odkrywa dziwne powiązania dziewczyny i zaczyna się zastanawiać czy jej śmierć na pewno była samobójstwem, czy może ma związek z ciemnymi sprawkami jego przyjaciół, którzy nagle przestają mu się wydawać tak uczciwi i sympatyczni jak dotychczas.


"Po to żyłem" to bardzo szczegółowy zapis kilku dni z życia mężczyzny. Nie ma tam szybkiej akcji, a jednak książkę czyta się z dużym zainteresowaniem. Narracja w trzeciej osobie płynnie przechodzi w pierwszoosobową, co daje ciekawy efekt. To także bardzo żywy, interesujący obraz niewielkiego miasta - wraz z bohaterem odwiedzamy podejrzane spelunki, elitarny klub sportowy, mieszkania w kiepskich dzielnicach i restauracje, do których lepiej nie wchodzić. To także obraz polityki na lokalnym szczeblu, gdzie z jednej strony mamy polityczną poprawność, a z drugiej z trudem ukrywany rasizm. Corky, mający się za oświeconego liberała, jest w gruncie rzeczy pełen uprzedzeń, co ujawnia się choćby w jego rozmowach z żydowskim księgowym.

To pierwsza powieść, w której zupełnie nie denerwowały mnie zdania na dwie strony, co jest dla mnie dowodem na pisarski geniusz Oates:) Ale spokojnie, tych długaśnych zdań nie jest wiele...

Nie wiem co pozwoliło Oates na stworzenie tak szczegółowego portretu mężczyzny w średnim wieku, ale dla mnie jest to portret bardzo wiarygodny. Czytając, odczuwałam całą gamę emocji - irytację, odrazę, sympatię, litość, współczucie, pobłażanie, rozbawienie. Trochę kojarzyła mi się ta książka z "króliczą trylogią" Updike'a, nie z powodu treści tylko właśnie przez sposób traktowania głównego bohatera i podobne emocje, które wyzwalał w czytelniku.


Świetna książka, którą warto przeczytać. Może kiedyś Muza ją wznowi, a tymczasem szukajcie na allegro albo w bibliotekach. Bardzo polecam.


2 komentarze:

  1. na mojej półce czeka już "Pustkowie" i "Gwałt. Opowieść miłosna" tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pustkowie" mam na liście do kupienia:) "Gwałt" to dobra książka na pierwsze spotkanie z Oates - krótka, ale zawiera wszystko to co dla Oates charakterystyczne - jeśli spodoba Ci się "Gwałt" to prawdopodobnie polubisz wszystko tej pisarki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń