wtorek, 19 lipca 2011

Sebastian Fitzek - "Śmierć ma 143 cm wzrostu"


Kolejna książka Sebastiana Fitzka, z którą dane mi się było zapoznać. Jest słabsza od poprzednich, ale mocne punkty są dokładnie te same - szaleńcze tempo i co chwilę zwroty akcji.


Tym razem bohaterem swej powieści uczynił Fitzek Roberta Sterna, wziętego prawnika, który (jakżeby inaczej) nie potrafi uporać się z przeszłością. Dziesięć lat wcześniej tuż po narodzinach umarł syn Roberta, od tej pory prawnik jakby wycofał się z życia. Oto jednak jego jałową egzystencją wstrząsa pojawienie się dawnej kochanki oraz śmiertelnie chorego chłopca, który z pełną powagą twierdzi, że w poprzednim życiu był seryjnym mordercą. A na dowód tego doprowadza Roberta w kolejne miejsca, które kryją tajemnicze zwłoki. W tym samym czasie ktoś - tajemniczy Głos - zaczyna prześladować prawnika i wmawiać mu, że jego syn żyje i ma się dobrze, a odzyskać go można tylko jeśli Robert zdecyduje się na współpracę z Głosem...

Fabuła nie jest aż tak pogmatwana jakby to mogło wynikać z opisu, niemniej jednak wymaga odrobiny skupienia.

Fitzek jest mistrzem tworzenia krótkich rozdziałów kończących się tak, że nie sposób przerwać lektury. Po prostu chce się wiedzieć co będzie dalej, więc czyta się kolejny rozdział i kolejny i nagle okazuje się, że to już koniec. Właściwie jedyne co mam mu do zarzucenia to zakończenia właśnie, w wypadku tej konkretnej książki zdecydowanie zbyt cukierkowe.

Generalnie jednak twórczość Sebastiana Fitzka polecam, niezła rozrywka na letnie wieczory.


2 komentarze:

  1. Po "Klinice" i "Makabrycznej grze", grzechem byłoby nie sięgnąć po kolejną książkę Fitzek'a ;)
    Mam w planach przeczytać wszystkie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka znajduje się na mej priorytetowej liście czytelniczej. Czekam tylko na jakąś fajna promocję, trzy książki Fitzek`a udało mi się upolować za 7-10 zł każdą :)
    I podobnie jak Evita- zamierzam przeczytać wszystko, co wyszło spod pióra autora :)

    OdpowiedzUsuń