sobota, 13 sierpnia 2011

Jeanette Winterson - "Dyskretne symetrie"



Mam na półce "Namiętność" Jeanette Winterson, ale nie jestem pewna czy ją czytałam, chyba nie. Traktuję więc "Dyskretne symetrie" jako pierwsze spotkanie z tą autorką.

Strasznie mnie wkurzają etykietki w rodzaju"lesbijska pisarka", "lesbijskie książki". Kierując się nimi można przeczytać książkę i być szczerze zawiedzionym, no bo jak to, żadnych soczystych opisów kobiecej miłości?


W "Dyskretnych symetriach" mamy do czynienia z tym, co mogłoby być banalnym romansem, z historią jedną z miliona, a jednak sposób, w jaki ta historia jest opowiedziana czyni z powieści coś zupełnie wyjątkowego. Oto bowiem miłosny trójkąt - on kocha ją, ona kocha jego, ale przy okazji i jego żonę. To może być zagmatwane albo zupełnie banalne, Winterson robi z tej historii coś frapującego.

Pisząc o prostych relacjach między ludźmi odwołuje się do fizyki czy filozofii, niezbyt uważny czytelnik może się w tym pogubić. Pisarka bada relacje między trójką bohaterów, każdemu dając prawo do głosu, pozwala im wspominać dzieciństwo i młodość, by dać czytelnikowi pełniejszy obraz tego kim są.


Początek tej powieści to zaledwie napomknięcie o fabule. Sporo tu za to okołofizycznych rozważań, jako laik w tej dziedzinie nie potrafię stwierdzić czy mających coś wspólnego z rzeczywistością, czy będących zwyczajnym bełkotem. Przyznam, że ten pseudonaukowy początek nieco mnie zniechęcił, ale chwilę potem już o tym zniechęceniu nie pamiętałam.

Winterson zaczarowała mnie swoją opowieścią. Narracja, która niektórym wyda się pewnie nieznośnie przegadana, do mnie przemówiła i momentami była do głębi poruszająca.

Niektóre ze zdań w tej książce mogłabym sama napisać, gdybym oczywiście była wystarczająco utalentowana;) Są tu spostrzeżenia tak głęboko prawdziwe, że aż zaskakujące.


"A gdy zabiliśmy tych, którymi mieliśmy się stać teraz, co zrobiliśmy z ciałami? To, co czyni większość ludzi - ukryliśmy je pod deskami podłogi i przywykliśmy do smrodu."


Są tu uczucia, które w odpowiednim momencie życia można przypisać każdemu z nas.

"(...) znajdowałam się w stanie odrętwienia, które zdawało się nie przepuszczać żadnych emocji. Zabrakło mi na nie miejsca. Ból nie miał się gdzie przesączyć, nie zdołałabym go już więcej pomieścić. Nowe cierpienie nie przekładało się na razie na większy ból. I tak zewsząd mnie otaczał, nie dawał złapać tchu."


Choć powieść jest stosunkowo krótka, wymaga jednak skupienia. Przyznam, że nie wiem, czy wszystko z niej zrozumiałam, mam tu na myśli fragmenty odwołujące się do nauki i zdaje się, że nie jestem w tym niezrozumieniu odosobniona.

Generalnie jednak książka bardzo mi się podobała, co przyjmuję z pewnym zdziwieniem, bo znając swoje czytelnicze preferencje wiem, że styl Winterson powinien mi się jawić jako wielce pretensjonalny. Tymczasem nic z tych rzeczy, nie dość, że czytałam ze smakiem to jeszcze kolorowymi karteczkami zaznaczałam co zgrabniejsze zdania.

Jak to zamykające powieść:

"Cokolwiek cię popycha, pomaga pokonać ograniczenia własnego życia, by choćby na krótko zaznać absolutnego piękna - to wystarcza".


Nie wiem czy znacie prozę Jeanette Winterson i jak do niej podchodzicie, ale "Dyskretne symetrie" mogę z czystym sumieniem polecić.



4 komentarze:

  1. Wint:erson uwielbiam! Ale... przez "Dyskretne symetrie" nie przebrnelam;) Mimo to wiem, ze kazdej z kolejnych jej ksiazek dam szanse. Moze znow uda jej sie mnie oczarowac? Bo inaczej niz oczarowaniem nie umiem nazwac tego stanu po lekturze "Wolności na jedną noc", "Zapisane ne ciele", "Namiętności" czy "Podtrzymywania światła". Bardzo lubie jej styl... i chyba własnie najbardziej przyciaga mnie jej jezyk, opowiesc jest gdzies w tle...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też myślałam, że nie przebrnę, zniechęcił mnie początek, ale potem nagle okazało się, że w ogóle nie "brnę" tylko płynę przez tę opowieść i to dodatku z przyjemnością. Bardzo mi się spodobał styl Winterson:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno zakupiłam tę powieść, troszkę się jej boję, że nie przebrnę, że za trudna będzie dla mnie, ale zmierzę się z nią,dodałaś zachęty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie nie ma znaczenia orientacja seksualna bohatera czy autora. Liczy się treść i przesłanie książki

    OdpowiedzUsuń