środa, 16 listopada 2011

Manuela Gretkowska - "Trans"


Gretkowska czasem pisze lepiej, czasem gorzej (na przykład "Kobieta i mężczyźni" to moim zdaniem bardzo słaba książka), ale i tak lubię jej styl, a i sama autorka wydaje mi się interesującą osobą.

W czasach Masłowskiej, Chutnik i Witkowskiego uparte przyklejanie pisarce łatki kontrowersyjnej autorki jest czymś mocno na wyrost. Faktem jednak jest, że kiedy miałam czternaście, piętnaście lat i czytałam jej pierwsze powieści - to było coś. Nikt tak wtedy nie pisał, a ja do dziś pamiętam wrażenie jakie na moim młodym, nieopierzonym umyśle robiła proza Gretkowskiej.

Dla czytelników jej powieści jest rzeczą oczywistą, że w swojej twórczości pisarka garściami czerpie z własnego życia. To nie jest autorka, która wymyśli sobie bohaterkę i przypisze jej jakieś ze swoich doświadczeń. Ona po prostu opowiada o swoich przeżyciach - czasem niebanalnych, a czasem do bólu zwyczajnych - ale robi to w sposób, który najczęściej czyni jej powieści wyjątkowymi. Jej emigracyjne, małżeńskie, macierzyńskie doznania stanowią bazę, wokół której buduje swoje książki.


Nie wiem na ile dosłowny jest "Trans". Wszystkie promujące ten tytuł wywiady, w których Gretkowska z uporem maniaka podkreślała, że książka jest fikcją zaledwie zainspirowaną rzeczywistością traktuję z dużym dystansem - bo po prostu tym wypowiedziom nie wierzę. Znając wcześniejsze dokonania pisarki, wiedząc to co o niej wiem, czytając (czasem między wierszami) kabotyńskie wywiady Andrzeja Żuławskiego myślę, że dla Manueli Gretkowskiej "Trans" był po prostu terapią, próbą uwolnienia się od złych emocji i złych wspomnień. Oczywiście mogę się mylić.


Ta historia brudnego, sadomasochistycznego, obrzydliwego związku - niezwiązku ma w sobie wyraźny rys zemsty, tak jakby po latach pisarka chciała odwrócić role i dokopać temu, kto ją zgnoił. Czyta się to tak jak zwykle czyta się książki Gretkowskiej, z mieszaniną uśmiechu, zgrozy, niesmaku i zafascynowania.

Ja taki mix lubię, ale nie wątpię, że dla wielu będzie on niestrawny.



4 komentarze:

  1. Niestety Gretkowska mnie nie przekonuję.
    Jej proza jest zanadto ,,nad,, niż ,,pod,,.
    Wielokrotnie dawałam jej szanse, ale za każdym razem kończyło się niepowodzeniem.
    Tym razem odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się do kogoś nie można przekonać to nie można i już, nie ma się co męczyć. Ja ją lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Gretkowską też lubię, za ten język właśnie...ale muszę się zgodzić- pisze różnie- raz lepiej raz gorzej, prawda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój kontakt z jej prozą zaczął i zakończył się bardzo szybko.Nie trawię wulgarności, a trafiłam na jej książkę /już nawet nie pamiętam tytułu/ gdzie wszystkie zdania ociekają seksem,przekleństwami itp.
    Jesteśmy bombardowani z każdej strony takimi paskudztwami,że w książkach już tego nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń