Mało jest w literaturze bohaterek, które by mnie irytowały tak, jak Martha Quest. Trzeci tom cyklu "Dzieci przemocy" nie przynosi nagłego zwrotu akcji, nie przynosi też niestety przemiany głównej bohaterki - jest ona nadal tak samo bezwolna i głupia jak we wcześniejszych częściach.
Po odejściu od męża i dziecka Martha rzuca się w wir politycznego życia. Tyle tylko, że lokalna grupa komunistyczna skupia się głównie na spotkaniach i czczym gadaniu, a sama Martha wciąż powtarza komunały o równości i braterstwie, równocześnie niewiele robiąc, by słowo stało się ciałem.
W porównaniu z poprzednim tomem właściwie nic się nie zmieniło - Martha wprawdzie podjęła świadomą decyzję o porzuceniu rodzinnego życia, ale zaraz wikła się w kolejny bezsensowny romans i jeszcze bardziej bezsensowne małżeństwo.
Centralnym punktem życia Marthy jest partia, to wokół niej toczy się teraz życie bohaterki, poza tym jednak w gruncie rzeczy wszystko pozostaje po staremu.
To rzadki i w literaturze i w życiu portret osoby, która właściwie się nie zmienia. Nie dojrzewa, nie dorasta, nie szuka odpowiedzi. Zamiast tego po prostu bezwładnie unosi się na fali. Wszystko w jej życiu jest powierzchowne, przypadkowe. Za politycznym zaangażowaniem Marthy nie idzie potrzeba zgłębienia tego, w czym uczestniczy. Zresztą cała opisywana grupa komunistów przypomina bardziej dzieci bawiące się w aktywistów niż faktycznie zaangażowane w sprawę osoby. Towarzysze Marthy zgodnie na przykład krytykują trockizm, nie wiedząc nawet co to pojęcie tak naprawdę oznacza.
Tak, Martha Quest to zdecydowanie najbardziej wkurzająca mnie bohaterka literacka.
Czekam na polski przekład kolejnej części cyklu - mój masochizm nie pozwoli mi odpuścić sobie tej lektury.
Ja znam tylko "Piąte dziecko", choć na pewno sięgnę po kolejną książkę tej autorki. Ale może po coś innego :)
OdpowiedzUsuńO jezu aż tak żle? kocham tę pisarkę, czytałam tylko pierwszą część cyklu ''dzieci przemocy'', trochę mnie zniechęciła twoja recenzja drugiej części a teraz trzeciej. Ale wiesz, sie nie nastawiaj do pisarki negatywnie..ona ma wiele dobrych powieści i nie o Afryce a każda inna. Polecam ci '' Znów ta miłość'', '' Lato po zmierzchu'' no a już ''Piąte dziecko i druga część'' Podróż Bena''- to jestem pewna że ci się spodobają, założyć się mogę:))
OdpowiedzUsuńNie nastawiam się negatywnie, np. "Trawa śpiewa" bardzo mi się podobała. Prawdą jest jednak, że cykl o Marcie Quest czytałam na zasadzie, że skoro już zaczęłam to skończę, ale nic mnie w tych trzech tomach nie porwało. Koszmarna jest ta bohaterka, jakby stworzona po to, by doprowadzać czytelników do szału.
UsuńNa pewno jeszcze coś pióra Lessing przeczytam w każdym razie.
heheh a swoją drogą podziwiam twój masochizm. Ja muszę się zmusić do drugiej i trzeciej części..bo ty mnie zniechęciłaś, a ja czytam wszystko co wychodzi z pod pióra tej pani..więc..
OdpowiedzUsuńTo jest nas dwie z tym, że akurat mnie Martha Quest skutecznie zniechęca do dalszej lektury.
OdpowiedzUsuńPierwszy tom jakoś strawiłam, drugi ledwo ledwo, trzeci stoi na półce i nie mam nerwów by po niego sięgnąć ;)
Nie, skoro nie zachęcasz to na pewno nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Czyli juz wiem od czego trzymać się z daleka. A to dobrze, bo szkoda cennego czasu. Zwłaszcza, gdy wiele innych lektur czeka w kolejce. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMialam takie samo wrazenie po przeczytaniu pierwszego tomu, wiec na pierwszym skonczylam i do cyklu wracac nie zamierzam, basta! ;-))
OdpowiedzUsuńI nie jestem fanka Doris Lessing, ale jej "Trawa spiewa" podobala mi sie bardzo, bardzo (jakby zupelnie inna osoba pisala niz Marthe Quest - tzn. jesli chodzi o styl pisania, bo tresciowo sa dosc podobne).
"Trawa śpiewa" też bardzo mi się podobała i wrażenia mam podobne.
UsuńMoże i jest irytująca, ale to produkt jej czasów, tak świetnie ukazanych w tych trzech częściach. Jak ona to potrafi ogarnąć i opisać. Lubię twórczość tej pisarki i jak żaden noblista, zasłużyła na te nagrodę!!!
OdpowiedzUsuń