"Skaza" jest jednym z moich ukochanych filmów, z tych obejrzanych kilkukrotnie, zawsze z przyjemnością. I gdyby nie krótka notatka na czyimś blipie, zapomniałabym, że film jest adaptacją książki. Natychmiast zapłonęłam chęcią jej przeczytania i w dwa dni później listonosz przyniósł mi "Skazę" do domu.
Książka ukazała się w Rebisie w serii "jej portret", co mnie nieco zdziwiło, ponieważ jak dla mnie jest to przede wszystkim portret mężczyzny - ale nie czepiajmy się szczegółów.
Stephen Fleming jest dojrzałym mężczyzną, lekarzem robiącym karierę polityczną. Ma piękną żonę, dwoje dorosłych dzieci, wspaniały dom. Wszystko co nazywamy dobrym, dostatnim życiem. Któregoś dnia w to życie wkracza Anna, narzeczona jego syna. W jednej chwili starannie wypracowany spokój i codzienny ład przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Potajemne schadzki, obsesyjna namiętność - nagle wcześniejsze życie jawi się Stephenowi jako puste i pozbawione znaczenia. Anna to kobieta fatalna - milcząca, naznaczona tragiczną przeszłością, odległa. Jest jak przedmiot, którego się pragnie, którego można dotykać, ale nigdy nie będzie się go tak naprawdę miało. Stephen jest gotów porzucić rodzinę i rozpocząć nowe życie z kochanką, ale to nie jest rodzaj związku, o jaki chodzi Annie.
Dla mnie to jest powieść o namiętności. Obezwładniającej, noszącej znamiona szaleństwa namiętności, która może prowadzić tylko do katastrofy. Namiętności, przy której lojalność wobec najbliższych traci na znaczeniu.
Uderzające jest to, że nie ma tu mowy o miłości - Stephen mówi o obsesji, potrzebie posiadania Anny, dotykania jej, ale nigdy nie wspomina o miłości. Bohater pędzi ku autodestrukcji i w końcu staje się tragedia.
To jest historia, z której nikt nie wychodzi cało. Nie można odwrócić biegu wydarzeń, nie da się odkupić win. Odtąd Stephen będzie skazany na samotne życie i przeżywanie bólu każdego dnia na nowo. I tylko Anna wydaje się zdolna prowadzić dalej swoje, naznaczone skazą, życie.
Świetna książka.
ja też zapomniałam, że Skaza jest adaptacją. Na pewno przeczytam, ale nie dzisiaj, bo dzisiaj jest mi źle, a nie chcę, żeby mi było jeszcze GORZEJ
OdpowiedzUsuńciekawe, jakbym odebrała książkę, nie widząc wcześniej filmu? (btw. widziałam go chyba ze cztery razy. albo więcej. DWA razy w kinie)
OdpowiedzUsuńbo tak to zawsze czytając widziałam Irons'a i Binoche!
Tak, dla mnie Stephen też ma twarz Ironsa i nic na to nie mogłam poradzić w trakcie czytania:)
OdpowiedzUsuń