piątek, 6 stycznia 2012

Guillaume Musso - "Ponieważ cię kocham"


Nadeszła chwila, kiedy i ja przeczytałam książkę Musso. Nie liczyłam na wiele, więc i nieszczególnie się zawiodłam. Książka jest klasycznym czytadełkiem na jeden dzień, w sam raz na wypełnienie czasu, z którym nie mamy co zrobić.


Mark, znany psycholog i Nicole, równie znana skrzypaczka, zmagają się ze stratą pięcioletniej córeczki. Dziewczynka zniknęła w centrum handlowym, nie ma żadnych śladów porwania, nie znaleziono zwłok, nikt nie zgłosił się z żądaniem okupu. Mijają lata i nadal nie wiadomo co stało się z małą Laylą. Małżeństwo się rozpada, Mark ląduje na ulicy gdzie wiedzie smutne życie bezdomnego, a Nicole cierpi, utraciwszy dwie najukochańsze osoby.

Pięć lat po tragicznych wydarzeniach Layla pojawia się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zaginęła. Nie wiadomo co się z nią działo i gdzie przez ten czas przebywała. Odnalezienie dziewczynki na powrót nadaje sens życiu Marka i ponownie zbliża go do Nicole, czy jednak sprawy na pewno mają się tak jak na to wygląda?


Najwyraźniej autor uznał, że dramatyczna historia i trójka bohaterów to za mało, upchnął więc w swojej powieści jeszcze cierpiącą nastolatkę, znanego psychologa (tak, to już drugi) skrywającego straszną tajemnicę oraz skandalizującą celebrytkę, która - jak się szybko okaże - również ma na koncie traumatyczne przeżycia. Losy wszystkich bohaterów splatają się ze sobą w efektowny, choć pozbawiony jakichkolwiek znamion prawdopodobieństwa sposób, by w końcu doprowadzić do wielkiego finału.

Zdaje się, że Guillaume Musso ma się za wielce oryginalnego pisarza, zanim bowiem zacznie swoją opowieść, prosi czytelnika, by nie zdradzał zakończenia znajomym. To sugeruje, że będzie ono zaskakujące, ale niestety nic z tego.


W żadnym razie nie nazwałabym tej książki wartościową, ale z drugiej strony jej lektura nie sprawiła mi przykrości. To trochę jak oglądanie telewizyjnego filmu z braku pomysłu na inne zagospodarowanie wieczoru - oglądamy po to, by zaraz zapomnieć.




11 komentarzy:

  1. Musso już od dłuższego czasu jest na liście pisarzy, z ktorych twórczością chcę się zapoznać. Ta książka jest na pierwszym miejscu. Niemniej Twoja recenzja trochę mnie zniechęciła. Hm... Zobaczymy. :) Pozdrawiam serdecznie. W wolnej chwili zapraszam również do mnie:

    http://recenzje-nati.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy przypadkiem nie umieszczę tego pisarza na czarnej liście, a na pewno tę książkę po twojej recenzji:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też coś czytałam tego autora - nie pamiętam tytułu - bo ktoś mi bardzo polecał, a okazało się, że dość przeciętne (choć miłe) czytadło. Można, czemu nie, np. jak ktoś chory i chce się zrelaksować czymś łatwym i przyjemnym, bo na porządną lekturę brak sił i ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przeczytać jakąś książkę tego autora, bo ciekawi mnie jego twórczość od jakiegoś czasu. ;-) A z tą książką.. pomyślę. ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ichigol a ja bym nie skreślała go bez przeczytania cho jednej jego książki :) mnie się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma co skreślać Musso tylko dlatego, że mi się nie podobał przesadnie:) To bestsellerowy pisarz, uwielbiają go tłumy, więc jestem ze swoim zdaniem w mniejszości:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja go uwielbiam, i przeczytałam wszystko, choc jego siódmna ostatnia to jedzenie własnego ogona..przyjemne te książki na rozprężenie. A sam pisarz bardzo przystojny:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki pączuś tłustawy, nie mój typ:)

    OdpowiedzUsuń
  9. :D no ja misie lubie, chudzi faceci z kościstymi syrkami i długimi palcami u nóg, fu- od zawsze na nie:) muszę mieć co dotknąć..:D :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Pyszny pączuś;) W dodatku brunecik;> Mam podobny typ jak Monika:) No i jego książki, to taka lekka lektura na odprężenie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. przeczytałam wszystkie Jego dostępne książki, i urzekły mnie mówiąc krótko... :-) czekam niecierpliwie na kolejne tomy. :-)

    OdpowiedzUsuń