Poukładane przedmieścia jak z "Gotowych na wszystko albo "Cudownych lat". Dopracowane fryzury, perfekcyjne uśmiechy i trawniki przystrzyżone tak samo przed każdym z idealnych domów. To pierwsze skojarzenie podczas lektury debiutanckiej książki Eugenidesa. Ale pod tą warstwą różowego lukru kryje się prawdziwy dramat.
Pięć sióstr Lisbon, tajemniczych, w oczach kolegów pięknych, niedostępnych, wyalienowanych. Gdy inne nastolatki chodzą na randki i całują się na tylnych siedzeniach samochodów, siostry Lisbon dzielą czas między szkołę i dom oraz wyjścia do kościoła.
Nagłe samobójstwo najmłodszej z dziewcząt, trzynastoletniej Cecylii, wstrząśnie na chwilę lokalną społecznością - dla reszty rodziny i jej otoczenia będzie swoistym kamieniem milowym.
Śmierć Cecylii jeszcze bardziej odetnie pozostałe siostry od kontaktów ze światem. Ich ojciec, szanowany nauczyciel, traci pracę, matka wycofuje się z życia domowego, dziewczyny zostają zabrane ze szkoły. Nie wolno im nigdzie wychodzić ani z nikim się kontaktować, dom Lisbonów popada w widowiskową ruinę, a młodzi sąsiedzi rodziny snują fantazje na temat domniemanego losu sióstr.
To właśnie z perspektywy kilku chłopców śledzimy tę historię. Cztery dziewczyny na chwilę rzeczywiście pojawią się w życiu kolegów. Śmierć Cecylii nie będzie jedyna, a "rok samobójstw" na zawsze odciśnie piętno w psychice zafascynowanych siostrami Lisbon nastolatków.
Przyznaję, że to dość dziwna powieść. Siostry, w oczach nastoletnich wielbicieli istne cudy, są w gruncie rzeczy typowymi nastolatkami z problemami, którym nikt w porę nie pomógł. Rodzice uciekają od problemu zamiast się z nim zmierzyć, co prowadzi do kolejnej tragedii. Chłopcy wyrastają na mężczyzn, jednak przez resztę życia nie potrafią odciąć się od swoich wyobrażeń o dziewczętach.
Nie do końca rozumiem o czym miała być ta powieść. O klęsce dorastania? O przekleństwie nastoletniej psychiki, wynoszącej na piedestał rzeczy i zdarzenia niespecjalnie warte uwagi? O tym, czym grozi wzrastanie wśród surowych zakazów zamiast wsparcia i miłości?
Nie wiem.
Przyznaję jednak, że "Przekleństwa niewinności" mają swój niezaprzeczalny urok, a klimat książki jest niczym przyjemnie ogłupiający narkotyk. To dobrze napisana historia, którą łatwo i z zainteresowaniem się czyta, nie doszukiwałabym się w niej jednak głębi i dodatkowych znaczeń.
Ja nie będę się doszukiwał. Jakoś nie mam ochoty czytając o fabule.
OdpowiedzUsuńJa bym poszla w tym kierunku, ze o tym, jak rodzic z zaburzeniami psychicznymi (tu matka) plus drugi slaby (ojciec) potrafia doprowadzic do zaglady cala rodzine, jesli nikt z zewnatrz ich nie powstrzyma.
OdpowiedzUsuńNie pamietam, czy tam ktos reagowal na takie uwiezienie siostr, odciecie ich od swiata - chocby szkola?