Kiedy lubię i cenię twórczość jakiegoś artysty zwykle wiem też sporo o jego życiu prywatnym i drodze do kariery. Czytając "Poniedziałkowe dzieci" odkryłam, że tym razem jest inaczej - a przecież muzyka Patti Smith towarzyszy mi od czasów licealnych, a zdjęcia Roberta Mapplethorpe'a podziwiam niemal równie długo. Może dlatego ta książka była dla mnie tak interesująca i wciągająca, choć myślę, że spodoba się także ludziom, którzy nie wiedzą kim są jej bohaterowie.
Patti Smith opisuje początki swojej dorosłości, kiedy przyjechała do Nowego Jorku z jedną walizką i śladową ilością pieniędzy, nie mając nic poza przeświadczeniem, że chce być artystką. Nie wiedząc nawet w jakiej dziedzinie sztuki miałaby się spełniać. Początki są trudne - Patti jest praktycznie bezdomna, całymi dniami chodzi głodna, sypia w parku, czasem u znajomych, nikt nie chce jej zatrudnić. Przypadek sprawia, że dziewczyna poznaje młodego Mapplethorpe'a - tak samo spłukanego i tak samo pochłoniętego jednym celem - zostać artystą.
Razem mają dwa razy nic, a to już coś.
Odtąd są nierozłączni. Mieszkają w kultowym już wtedy hotelu Chelsea, klepią biedę i stawiają pierwsze kroki w świecie sztuki.
Jest to piękna opowieść o przyjaźni i miłości trwającej dłużej niż życie. Fascynująca dla każdego, kogo choć trochę interesują tamte czasy. Dla mnie interesujące było to jak dziewczyna bez pomysłu na siebie stawała się świadomą artystką, wywierającą wielki wpływ na całe pokolenia, ale jeszcze ciekawsze czytanie o tych magicznych czasach i rzeczywistości hotelu Chelsea, w którym każdy pokój skrywał fascynującego człowieka. Salvador Dali, Janis Joplin, Jimi Hendrix czy Andy Warhol - wszyscy oni pojawiają się w tej książce, tworząc tło i dopełniając obraz lat 70 - 80 przedstawiony przez autorkę.
Przede wszystkim jednak "Poniedziałkowe dzieci" są hołdem dla Roberta Mapplethorpe'a. Przyjaźń, czułość i przywiązanie Patti do niego bije z każdej strony tej książki, co czyni ją nie tylko interesującą, ale i wzruszającą.
To pierwszy raz kiedy czytałam prozę Patti Smith, lecz muszę przyznać, że pasuje mi ona nawet bardziej niż jej przejmujące wiersze.
Polecam.
od jakiegoś czasu poluje na tę książkę.
OdpowiedzUsuńZygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńPATTI SMITH
Napisałaś książkę "Poniedziałkowe dzieci" -
a ja w piątek piszę o tobie
wiersz który powinien brzmieć muzyką.
Słucham piosenkę "Because the Night"
lubieżny jestem do trafnych nut
i dobrych wierszy z ulicy.
Pudłuję w puste okno
chciałem wrzucić bukiet stokrotek
kobieta leży na łóżku.
Idę z papierosem - rozmyślam
może niebo usłyszy
rzeczywistość jest inna...
Co teraz piszesz Patti ?
Wiersze spływają rynną -
zapomniałem że deszcz
był dekoracją w poniedziałek.
A gdzie twoja córka -
dlaczego przekazałaś do adopcji ?
Czy napisałaś o tym w wierszu ?
29.11.2013 - Ustka
Piątek 10:29
Wiersz z książki "W ogrodzie Norwida”...
http://i.iplsc.com/-/0002N2QWX8D4JECL-C112.jpg
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńODRABIANIE LEKCJI POEZJI
"Sen o życiu"
a Patti Smith śpiewa
o życiu w ścianach ludzi
szarpie mnie liść z drzewa
upomina się o miłość
więc kocham liście
kocham poetkę Ewę
schylam się do jej nóg
obejmuję je jakby były
moją podróżą...
Jestem - jeszcze nie umarłem
chcę ci tyle powiedzieć
ile ziemi w twoich oczach
to nic nie szkodzi
i tak wrócisz do mnie z Bogiem
oczyścimy usta wierszami
tyle w nich prawdy
miasta w których jesteśmy
są gwiazdami
drogi są kwiatami
posłuchajmy śpiewu w piosenkach
Patti Smith dla nas śpiewa
dla nas pisze wiersze.
A noc nasza przyjdzie
i nas połączy
w pierścieniu szczęścia.
29.11.2013 - Ustka
Piątek 02:06
Wiersz z książki "W ogrodzie Norwida"...
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-frc1/1186695_561806510558574_2018031767_n.jpg