piątek, 12 sierpnia 2016

Cormac McCarthy - "To nie jest kraj dla starych ludzi"



McCarthy to mój literacki numer jeden. Pisze fenomenalnie, zawierając maksimum treści w minimalnej ilości słów i już za to tylko mogłabym go kochać, gdyby nie to, że ta minimalna ilość słów jest tak bardzo w punkt. I dlatego "kocham" nie wyczerpuje mojego stosunku doń, nie - ja go po prostu wielbię.

Ta książka to w zasadzie gotowy scenariusz filmowy, nie dziwi więc jej świetna ekranizacja. 
Gdzieś na amerykańsko - meksykańskiej granicy Llewelyn Moss, podczas polowania na antylopy, znajduje kilka ciał, samochód wyładowany heroiną i walizkę z dwoma milionami dolarów. Zabiera pieniądze, choć doskonale wie, że od tej pory jego życie będzie ciągłą ucieczką. 
I tak właśnie się staje. Moss, ścigany przez przerażającego Antona Chigurha, melduje się w kolejnych motelach, opuszczając je zanim jeszcze zdoła dobrze przyjrzeć się wzorom na zasłonach. Ścigającemu go Chigurhowi nie chodzi o pieniądze i przez to właśnie jest tak przerażający. Moss jest od początku skazany na śmierć, nie wykpi się od niej paczkami banknotów, bowiem Chigurh nie jest zwyczajnym mordercą. Nie interesuje go odzyskanie własności mocodawców, jest raczej czymś na kształt ręki Losu. Kimś, kto pilnuje, by czyny na pewno miały swoje konsekwencje. Kimś, kto gotów jest dać swojej ofierze szansę - rzucając monetą i w ten sposób decydując o jej przeżyciu (lub nie). 
Ludzie są mali, a ich kruchość bezdyskusyjna. Życie kończy się znienacka i nie ma w tym nic wzniosłego ani uduchowionego. 
Nie ma tu prostego podziału na dobrych i złych, Moss tak samo jak Chigurh wydaje się mieć więcej niż jeden wymiar. Jedynie szeryf Bell niesie jakąś nadzieję. Prosty człowiek z prostymi zasadami, jasne wartości, chęć czynienia dobra. Szeryf to najczystsza z postaci w tej powieści, człowiek, dla którego pojęcia takie jak honor, sprawiedliwość, uczciwość faktycznie mają znaczenie. 

Co więcej napisać. Świetnie opowiedziana historia człowieka postawionego w niecodziennej sytuacji. I, jak to u McCarthy'ego, opowieść o Złu. Które, jak zwykle u niego, wcale nie jest jednoznacznie warte potępienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz