środa, 24 sierpnia 2016

Neil Gaiman - "Amerykańscy bogowie"







Bardzo interesujący miks kryminału, fantasy, powieści drogi i odrobiny horroru. 
Po odsiedzeniu trzyletniego wyroku mężczyzna zwany Cieniem szykuje się do wyjścia na wolność. Okazuje się jednak, że jego ukochana żona zginęła w wypadku samochodowym i tak naprawdę nie ma do czego wracać. W tej sytuacji Cień decyduje się przyjąć ofertę pracy od przypadkowo poznanego, tajemniczego pana Wednesdaya. Podczas podróży po Stanach mężczyźni odwiedzają dziwnych znajomych mocodawcy Cienia. Pozornie są oni zwykłymi, starymi ludźmi, w rzeczywistości jednak to dawni, coraz bardziej zapomniani bogowie. 
Ponieważ ich życie zależy od tego na ile ludzie pielęgnują pamięć o nich, Wednesday dąży do krwawej konfrontacji z nowymi  bogami - mediów, internetu, narkotyków. Tylko kim tak naprawdę jest pan Wednesday i dlaczego wybrał do pomocy akurat Cienia?

To pierwsza książka Gaimana, którą przeczytałam, ale na pewno nie ostatnia. Była to bowiem świetna rozrywka. Mnóstwo humoru, zgrabny język, a przede wszystkim pokręcona, wciągająca fabuła. Za każdym razem gdy autor wyjaśnia skąd wzięło się w Ameryce kolejne z celtyckich, słowiańskich czy afrykańskich bóstw, czyni to w sposób nie tylko wiarygodny, ale przede wszystkim bardzo zajmujący.
Superowa książka, aż pożałowałam, że już tak długo nie czytałam fantastyki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz