poniedziałek, 15 marca 2010

Santiago Roncagliolo - "Wstyd"


Przewrotne i zabawne studium rozpadu peruwiańskiej rodziny. Głowa rodu Ramosów - Alfredo, dowiaduje się, że zostało mu pół roku życia. Nie jest to dla niego wieść szczególnie wstrząsająca, bo i nie prowadzi porywającej egzystencji. Zarówno życie rodzinne Alfredo jak i jego praca cuchną nudą i rutyną. Wypadałoby jednak poinformować domowników o nadciągającej nieuchronnie śmierci - niestety wszyscy są zajęci swoimi sprawami i nikt Alfreda nie słucha. W tej sytuacji postanawia wyjawić swój smutny sekret sekretarce - przy czym nie bez znaczenia jest tu spora ilość whisky wysączona w zaciszu biura. To oczywiście rodzi kolejne komplikacje i wcale nie rozwiązuje problemu.

Żona Alfreda, Lucy zaczyna znajdować w torebce dziwne karteczki. Wszystko wskazuje na to, że ma tajemniczego wielbiciela. Treść kolejnych notek staje się coraz bardziej perwersyjna i podniecająca. Nic więc dziwnego, że pani domu nie ma głowy do troski o coraz dziwniej zachowującego się męża.

Mały Sergio widuje duchy. Bywa, że duchy robią różne dziwne rzeczy, co rodzi u Sergia zainteresowanie seksem.

Nastoletnia Mariana cierpi, bo nie jest tak rozwinięta fizycznie jak jej rówieśnice. Do tego jeszcze dziewczyna ma dziwną obsesję na punkcie swojej szkolnej koleżanki, co jest o tyle frustrujące, że ta nie odwzajemnia fascynacji Mariany.

Jest jeszcze sklerotyczny Dziadzio, który buntuje się i żąda przenosin do domu starców, by tam podjąć wysiłek odświeżenia romansu z dawną znajomą, teraz pensjonariuszką przybytku.


Książka składa się z krótkich rozdziałów, każdy pisany z punktu widzenia poszczególnych członków rodziny Ramosów. Nawet kot ma prawo głosu - a warto dodać, że i jego życie nie jest wolne od problemów.

Lekka, zabawna, a przy tym niegłupia lektura w sam raz na jedno popołudnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz