niedziela, 20 czerwca 2010

Anna Gavalda - "Pocieszenie"


Słyszałam, a właściwie czytałam wiele dobrego o tej książce. Z drugiej strony nie mam zaufania do wydawnictwa, które wypuściło ją na nasz rynek - Świat Książki kojarzy mi się głównie z przeciętnymi powieściami obyczajowo - romansowymi, choć ma na koncie kilka chlubnych wyjątków. Sięgnęłam więc po "Pocieszenie" z mieszanymi uczuciami.


Charles Balanda, architekt w średnim wieku, przeżywa życiowy kryzys. Czuje się przepracowany, wypalony, a w jego małżeństwie wieje chłodem. Życie Charlesa, złożone z pracy i nudnych rodzinnych kolacji wydaje się być jałowe i pozbawione znaczenia. Coś w nim jednak drgnie gdy pewnego dnia mężczyzna dostanie list z informacją o śmierci Anouk - matki przyjaciela z dzieciństwa, najważniejszej kobiety w jego życiu, z którą wiele lat temu utracił kontakt. Chcąc dowiedzieć się czegoś o losach Anouk i szczegółach jej śmierci pan architekt wyrusza w sentymentalną podróż, w której przyjdzie mu się zmierzyć nie tylko ze smutnymi faktami, ale także z własną przeszłością. Przy okazji pozna interesującą kobietę i... No właśnie - dla czytelnika nie będzie odtąd żadnych zaskoczeń.


Książka jest jakby podzielona na dwie części - pierwsza to w kółko te same opisy emocjonalnych stanów głównego bohatera przeplatane ze wspomnieniami z przeszłości, dzięki którym poznajemy Anouk. Druga to głównie wątek romansowy plus pogodzenie bohatera z samym sobą. Oraz nadzieja na nową, lepszą przyszłość.


"Pocieszenie" jest po prostu czytadłem. Przyznam, że nie całkiem tego się spodziewałam czytając natchnione opinie o skomplikowanej narracji i psychologicznej głębi. Gavalda szatkuje swą powieść na mnóstwo kilkuzdaniowych fragmentów - niestety także wtedy, gdy jest to zupełnie nieuzasadnione narracyjnie. Liczne wielokropki kończące zdania mają, w opinii niektórych, świadczyć o pozostawieniu czytelnikowi pola do domysłów i interpretacji, ale prawda jest taka, że nie bardzo jest się nad czym namyślać. Facet w średnim wieku nie czuje się szczęśliwy w rzeczywistości jaką sobie stworzył i tyle - autorka przedstawia to tak łopatologicznie, że doprawdy nie bardzo jest co dopowiadać. Temat jak temat, na obyczajową powieść w sam raz, tyle że rozciąganie go na prawie trzysta stron owocuje znudzeniem u czytelnika, przynajmniej u mnie. Pozostałe drugie tyle miejsca, poświęcone wątkowi romansowemu, początkowo jest odświeżające, później już tylko budzi uśmiech - przewidywalne, wtórne, mdłe.

Jak dla mnie najciekawszy był wątek Anouk, co do głównego bohatera natomiast - cóż, literatura zna o wiele lepsze męskie portrety psychologiczne.


Książkę przeczytałam szybko, choć nie mogę powiedzieć żeby mnie specjalnie wciągnęła. Ot, taka sobie lektura do pociągu, kojarzyła mi się trochę z Jodi Picoult. W kategorii czytadeł niczego sobie, ale oczekiwać, że dostarczy materiału do wielodniowych przemyśleń raczej nie należy.


5 komentarzy:

  1. Co prawda "Pocieszenie" jeszcze przede mną, ale bardzo lubię styl Gavaldy, kupiła mnie niesamowitym wprost ciepłem jakie bije z jej powieści, a w "Po prostu razem" po prostu się zakochałam :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Innych książek Gavaldy nie znam, może przeczytam jeszcze jakąś dla porównania. Rozumiem, że jej styl może się podobać, ale chyba nie jest to po prostu rodzaj literatury, który najbardziej lubię:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obserwujac, co czytasz, dochodze do wniosku, ze jest to w wielkiej czesc literatura dosc trudnawa. Co szczerze podziwiam. Ja musze miec urozmaicenie. Czasem trudne, czasem srednie, czasem lekkie i banalne. Moze to wynika z roznych rzeczy. Kiedys czytalam mnostwo lekkich po angielsku, od jakiegos roku mam przesyt i juz nie moge czytac takich;) " pocieszenie" jest na mojej polce. Narazie nie biore sie, gdyz po poprzedniej lekturze mialam srednie wrazenia. Ale kiedys przeczytam na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż przejrzałam listę swych tegorocznych lektur:) Czy ja wiem, niespecjalnie trudna literatura na niej jest, sporo mniej lub bardziej popularnych czytadeł. Choć faktem jest, że wolę książki, które wymagają czegoś od czytelnika to jednak i te czytadła sprawiają mi na ogół przyjemność. Też potrzebuję urozmaicenia - teraz biorę się za "Adę albo żar" Nabokova:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo trudno było mi się wciągnąć w tą książkę, ale jak już się wciągnęłam to na dobre :-) Najbardziej wciągającym dla mnie wątkiem był wątek Anouk.
    Mnie ona genralnie się podobała, dała mi też trochę do myślenia. Pokazała mi, że czasami aby pójść dalej trzeba uporać się ze swoją przeszłością, pozakańczać pewne sprawy, żeby móc ruszyć do przodu i zmienić swoje życie.

    OdpowiedzUsuń