środa, 6 października 2010

Donald Barthelme - "Raj"


Wzięty architekt w średnim wieku po rozstaniu z żoną przeprowadza się z Filadelfii do Nowego Jorku. "Zawiesza" swoje życie zawodowe i całymi dniami analizuje swoją przeszłość. Przyczyną rozpadu małżeństwa Simona wydaje się być jego niechęć do ustabilizowanego, mieszczańskiego życia, ze strzępów wspomnień mężczyzny dowiadujemy się, że raczej nie darzył swojej żony przesadną sympatią i nie stronił od przypadkowych romansów.


W nowojorskim klubie Simon poznaje trzy młode kobiety. Ponieważ nie mają się gdzie podziać, wprowadzają się do mężczyzny. Przez osiem miesięcy tworzą razem dziwny organizm - Simon zapewnia dziewczynom dach nad głową i utrzymanie, a one w zamian za to sypiają z nim. Jest to układ, który niełatwo zrozumieć. Może dlatego, że erotyczna inicjatywa należy do kobiet, którym seks z Simonem jawi się jako rodzaj waluty, którą opłacają swoje utrzymanie. A może z powodu samego Simona, który owszem, przyjmuje ofiarę z ciał dziewczyn, lecz robi to bez entuzjazmu i poniekąd dla świętego spokoju.


"Raj" to specyficzna lektura, z rodzaju tych, w które trzeba się wczuć. Książka składa się z krótkich rozdziałów - część z nich to wyłącznie dialogi między dziewczynami, część jest czymś na kształt zapisu rozmowy z psychoanalitykiem.

Barthelme opisuje świat, w którym seks jest tylko walutą, czymś co można wymienić na wymierne korzyści materialne. Autor odwraca stereotypowe role narzucone płciom - w jego książce to nie kobiety są seksualnymi obiektami, to raczej Simon jest wykorzystywany na wszelkie sposoby, także erotycznie. To również książka o mężczyźnie w średnim wieku, który utknął w martwym punkcie - kiedy trzy kobiety zdecydują się szukać szczęścia gdzie indziej, Simon zostanie sam w wielkim, pustym domu zadając sobie te same pytania co zwykle.


Myślę, że to jedna z tych książek, które albo się lubi, nawet nie do końca rozumiejąc, albo rzuca się je w kąt nie dobrnąwszy do końca. Mnie się podobała:-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz