wtorek, 13 lipca 2010

Joyce Carol Oates - "Czarna topiel"


Tym razem Oates sięga po fakty - pod koniec lat sześćdziesiątych senator Edward Kennedy spowodował wypadek, w którym śmierć poniosła młoda kobieta, sekretarka braci Kennedych. To wydarzenie staje się dla pisarki punktem wyjścia do historii, którą nam przedstawia - jest to opowieść o początkującej, zaangażowanej politycznie dziennikarce imieniem Kelly. Na przyjęciu u przyjaciół dziewczyna przypadkowo poznaje znanego senatora, którym od lat jest zafascynowana. Napisała na jego temat pracę magisterską, teraz ma szansę poznać go osobiście. Oczarowana Kelly wdaje się w imprezowy flirt z politykiem - flirt, który owocuje postanowieniem wspólnego opuszczenia przyjęcia. Pijany senator gubi drogę na bagnach i powoduje wypadek, samochód wpada do śmierdzącej wody, a sprawca zdarzenia ucieka. Cała książka to zapis myśli i wrażeń uwięzionej w powoli topiącym się samochodzie ofiary. To dzięki retrospekcjom poznajemy nie tylko przebieg feralnego wieczoru, ale też historię życia Kelly. Unieruchomiona we wraku samochodu dziewczyna do końca nie traci wiary w to, że jej towarzysz wróci z pomocą - tymczasem ten szuka ratunku, ale przedstawia taką wersję wydarzeń, która nie nadszarpnie zbytnio jego reputacji. Właściwie od początku czytelnik przeczuwa, że Kelly umrze, ale dzięki zabiegom Oates prawie do końca nie traci nadziei na jej uratowanie.


To kolejna niewielka objętościowo książka tej pisarki, w której kłębią się emocje. Klaustrofobiczne wnętrze tonącego samochodu opisano tak sugestywnie, że sama podczas lektury miałam ochotę na zaczerpnięcie głębokiego oddechu. Emocje, emocje - to jest największa siła Joyce Carol Oates. Zupełnie nie cacka się z czytelnikami, nie przejmując się jak poradzą sobie z opisanymi traumami, sypie piaskiem prosto w oczy - a jeśli akurat nie włożyłeś okularów, cóż - to już twój problem.

Jak dotąd jestem zachwycona prozą tej pani. Polecam szczerze.


2 komentarze:

  1. A potem czarna woda wypełniła jej płuca i Kelly umarła.

    Czytałam jakieś 12 lat temu i ciągle mam w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, coś takiego jest w prozie Oates. Ja odkryłam ją niedawno, ale faktycznie wszystko co dotychczas przeczytałam jakoś mnie drąży od środka. Często wracam myślami do jej książek, nie wiem czy istnieje lepsza miara dobrego pisarstwa...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń